Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

cach. Cóż to mogło pomóc? Cóż pomogło, że mizerny krakowianin miotał w przybysza z Moskwy wszelkie wymysły i rady: — Moskalu! Kacapie! Odszczepieńcze! Wstydź się! Opamiętaj się! Popraw się! Nawróć się! — Niedźwiedź przygniótł «Kobzarza» wielkiemi łapami, postawił na nim stopę, gdy go już wtłamsił na samo dno wozu, i śpiewał dalej. Potężny jego głos daleko leciał po przedwiosennych polach, po falistej ziemi krakowskiej.
Majątek wędrownego «kacapa» składał się z jednego ozdobnego koszyczka, który stał na wierzchu pewnej starej szafy w mieszkaniu Zygmunta Kostkiewicza przy Szewskiej ulicy. Nikt, oczywiście, do wnętrza koszyczka nie zaglądał i nikt się nim nie interesował, gdyż w tem mieszkaniu wiele mieściło się depozytów, pozostawionych przez wędrownych królewiaków. Z czasem mały koszyczek Maryana Abramowicza odegrał wielką rolę w dziejach wolnego niegdyś miasta Krakowa. Potężny młodzian, właściciel koszyczka, przechadzający się po linii A—B, budził niemałe zainteresowanie wśród szykownej młodzieży, zgrabnych austryackich oficerów i całej dobrze odzianej i doskonale myślącej publiczności. Miał on na sobie — (nie mówmy o butach!) — spodnie u dołu za krótkie, nie sięgające do kostek, a u góry również za kuse, nie zdolne zakryć peryferyi doskonale okrągłego brzucha. Na wszelkie interpelacye, skąd pochodzą spodnie tak dalece opięte, posiadacz ich odpowiadał niechętnie i lakonicznie, iż są «z Zurichu». Kamizelka pochodziła najwidoczniej z innego kantonu, była najwidoczniej «z Genewy», gdyż unikała styczności z dolnem odzie-