Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

niem na obszarze wyżej powołanego żołądka. Jeżeli wymienione już szczegóły przyodziewku Maryana Abramowicza, łącznie z marynarką, były przeniesione na jego herkulesową postać z jakichś pokrak emigracyjnych, w wolnych górach Helwecyi czatujących na zgon caratu, to kapelusz miał takie skrzydła, że mógłby niemi nakrywać jakąś całą owoczesną «partyę», a musiał być chyba spadkiem po Bakuninie. Kolorowa koszula o nadmiarze gorsów w miejscach najmniej spodziewanych i ogromna w ręku buława — nie mogły nie zwracać na postać młodocianego «nihilisty» uwagi krakowian i krakowianek. Figurą tą zainteresował się żywo przedewszystkiem jeden z wiele obiecujących doktorów praw, podpór tronu i ołtarza, pracujących z zapałem w owoczesnej krakowskiej policyi. Doktór praw począł chodzić krok w krok za wielkim młodzianem w kolorowej koszuli i snadnie wypatrzył, iż tenże najczęściej wstępuje w gościnne progi domu i mieszkania Zygmunta Kostkiewicza na Szewskiej. Szacunek, jakim się w całem mieście cieszył administrator Nowej Reformy, — szacunkiem, lecz obowiązek policyanta obowiązkiem najpierwszym w rzędzie cnót austryackich, zaprzysiężonych w obecności Delegata Namiestnictwa z palcami wzniesionemi do góry. Doktór praw w towarzystwie Bogu ducha winnych szpiclów, tudzież łapaczów i drabów naszedł pewnego pięknego poranka zanadto gościnne mieszkanie Zygmunta Kostkiewicza i gruntownie w niem wszystko obejrzał. Nie oszczędzono pokoju czcigodnej matki, ani kuchni, gdzie bogobojna służąca, codziennie od niepamiętnych lat przystępująca do Sakramentu Ołtarza, popadła w stan nie-