Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/076

Ta strona została uwierzytelniona.

głową nadół. Długo trwało oblężenie i niezrównana to była obrona, lecz, oczywiście, musiała się skończyć pojmaniem jeńca do niewoli. Niekoniecznie jednak pojmanie do niewoli miało być kapitulacyą jeńca. Ten jeniec nie poddawał się nikomu i niczemu. W cytadeli bił każdego, kto wchodził do jego celi. Niestety, — czyny swoje wojenne zabrał ze sobą do grobu. Ze srogości tylko wyroku można wnioskować o srogości jego obrony wobec wrogów. Gdy go było o czyny, dokonane w cytadeli, pytać, śmiał się tylko wesoło krótkim swoim śmiechem. Wiele wysiedział w «ciemnej», wiele, zapewne, ran odniósł. Dwa lata przebył w cytadeli, a skazano go na trzy lata najcięższego więzienia w «Krestach» i sześć lat osiedlenia w Wierchojańsku na Sybirze, gdzie oddech ust w igły szronu się zmienia, gdzie jest najzimniejsze miejsce globu ziemskiego i gdzie już wieść z Polski nie dolata. Ciekawy szczegół tego procesu stanowiła okoliczność, iż zawartość koszyczka, pochwyconego w Krakowie przez rodaka, doktora praw Almae Matris Jagellonicae, znana była w całości żandarmom moskiewskim w cytadeli warszawskiej. Widocznie te dwa bratnie zawody dwu mocarstw sąsiadujących wyświadczały sobie nawzajem drobne w potrzebie usługi, dostarczając ten tamtemu, a tamten temu zawartości różnych koszyczków. Drobna stosunkowo wina przybijania odezwy w gruncie rzeczy niewinnej, nawołującej do święcenia pamięci pewnej postaci historycznej, oraz zgubne przyzwyczajenie do bicia żandarmów nie mogły były same przez się wywołać wyroku tak srogiego.
Przyzwyczajenie do bicia żandarmów nie opusz-