Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.
O POTRZEBIE AKADEMII LITERATURY POLSKIEJ[1]
Niewygłoszone przemówienie na wieczorze literacko-artystycznym w dniu 22 czerwca [1924 r.].

Wieczornice takie, jak obecna, i przez taką, jak obecna, wywołane konieczność, najbardziej żywo uprzytomniają mi sprawę, której zaniedbanie mści się twardo na naszem życiu zbiorowem. Mówię o zaniedbaniu utworzenia instytutu, poświęconego uprawie w Polsce gruntu literackiego i ułatwieniu duchowego żywota pracowników na polu literackiem. Przed sześcioma laty ogłosiłem broszurę, poświęconą wykazaniu konieczności narodzin takiej instytucyi literackiej — p. t. Projekt akademii literatury polskiej. Pisałem to wówczas, gdy samej mowie naszej groził zalew i skażenie germańskie, gdy na jednym krańcu państwa powstającego, — w Zakopanem, — otrzymywało się papier urzędowy o takiem brzmieniu: «Poświadczenie zapotrzebowania do odpłatnego nabywania towarów podlegających obowiązkowi poświadczenia zapotrzebowania za wykazaniem konieczności zaopatrzenia», — a na drugim krańcu, na ostatnim przylądku helskiego półwyspu, można było czytać na tablicy przydrożnej: «Nie wolno

  1. O POTRZEBIE AKADEMJI LITERATURY POLSKIEJ: niewygłoszone przemówienie przygotowane na wieczór literacko-artystyczny w d. 22 czerwca 1924 r., drukowane 6 lipca 1924 r. w Wiadomościach Literackich (Nr. 27).
    Z zachodami około idei akademji literatury wiążą się prace Żeromskiego około organizacji polskiego PEN-Clubu. Nie poświęcił tej sprawie osobnego artykułu, słowa jego wszelako do niej się odnoszące zanotowane zostały (acz niewiadomo czy dokładnie) w artykule Niestrudzona działalność organizacyjna Stefana Żeromskiego: Polski oddział P. E. N. Clubu. Wywiad specjalny Wiadomości Literackich (drukowanym w Nr. 51 tego pisma, 21 grudnia 1924 r.), podpisanym pseudonimem Ixion:

    — «Przystępuję w najbliższej przyszłości — mówi nam Żeromski — do utworzenia nowego u nas literackiego ośrodka. Będzie to polski odłam głośnej instytucji P. E. N. Club w Londynie (Playwrights, Essayists, Novelists). Jest to międzynarodowy klub pisarzy, stojący zdala od wszelkiej polityki i zajmujący się wyłącznie literaturą. Należą doń najwybitniejsi pisarze Anglji, Francji, Niemiec, Włoch, Belgji, Norwegji, Holandji, Stanów Zjednoczonych i t. d.»
    — Jest pan członkiem honorowym tego klubu.
    — «Kilka miesięcy temu okazano mi ten zaszczyt. Jako członek honorowy P. E. N. Clubu otrzymałem szereg listów domagających się założenia filii polskiej. Musimy to zrobić. Będzie to jedno z naszych okien na Europę. Członkowie klubu we wszystkich krajach wyświadczają sobie wzajemnie usługi, mają w podróżach zapewnioną pomoc i opiekę ze strony oddziałów klubu, do których zwracają się przedewszystkiem po przybyciu do danego kraju. Każdy wybitniejszy pisarz, przyjeżdzając do Polski, będzie wiedział do kogo się tu zwrócić. Tak samo nasi pisarze, członkowie P. E. N. Clubu, będą mieli wszędzie szereg udogodnień. W Londynie klub zapewnia nawet kilkudniowy bezpłatny pobyt swym członkom cudzoziemcom. Można więc tworzyć tak nam potrzebny kontakt ze światem literatury zagranicą».
    — I zbliżenie ludzi pióra wewnątrz kraju...
    — «Właśnie. Dobrego zbliżenia jeszcze niema. A skutki? Mieliśmy niedawno parę przykrych doświadczeń, jak się u nas traktuje literatów».
    — Jak pan wyobraża sobie organizację nowego klubu?
    — «Musimy mieć własny lokal, gdzie moglibyśmy się z przyjemnością spotykać. Będziemy tam mieli bibljotekę i własne archiwum. Takie archiwum jest bardzo potrzebne. Gdzie, naprzykład, podziewają się rękopisy naszych najwybitniejszych pisarzy? Giną w redakcjach i drukarniach. Wszędzie na świecie rękopis jest bardzo cennym dokumentem. Tylko nie u nas. Pozatem wyłoni się szereg spraw zawodowych, które tylko w klubie ściśle literackim mogą znaleźć należytą opiekę».
    — Kiedy odbędzie się pierwsze zebranie organizacyjne?
    — «Zamierzam je zwołać jeszcze w roku bieżącym. Przewiduję, że to nie pójdzie tak łatwo, bo nasi pisarze, z krzywdą dla samych siebie, lubią chodzić samopas. Wiedzą nawet, ile na tem tracą, ale nie mogą przezwyciężyć swoich samotniczych usposobień. Wierzę jednak, że potrafimy się wreszcie zorganizować».
    — A tak gorąco popierana przez pana sprawa akademji literackiej?
    — «Myślę, że właśnie po utworzeniu klubu i w tym kierunku łatwiej będzie tę rzecz zrealizować. W tych dniach ukaże się drugie wydanie mojej broszury o konieczności powołania u nas akademji literackiej. Od czasu kiedy po raz pierwszy rzuciłem ten projekt, życie przyniosło niejeden argument na poparcie moich wywodów. Jak już pisałem w Wiadomościach Literackich, akademja byłaby naszym sądem sprawiedliwym, gdyż my jedni wiemy, kto w naszej sztuce jest majstrem, a kto fuszerem. Byłaby zarazem wieżą strażniczą, sygnalizującą wiekuistą nowość. Miałaby książki, czasopisma i wszelkie źródła nowe. Przez dyskusje, odczyty, rozmowy i wpływy podniosłaby poziom naszego życia, a co najważniejsza, przeniosłaby ogół pracowników z kawiarni, z jałowej i głuchej samotności, w której pokutuje rutyna i snobizm, do sali obrad, na literackie agora, gdzie ścierałyby się najświetniejsze szpady krytycyzmu. Klub, a potem akademja podniosą autorytet pisarza polskiego, tak dzisiaj niemocny».