na wyniszczenie takiej instytucyi, jak Kasa imienia Mianowskiego, — którzy na całym obszarze Rzeczypospolitej nie mają 40 tysięcy złotych, potrzebnych na sprowadzenie do kraju całego muzeum rapperswilskiego, aby dziś okazami swemi nie żebrało po odzyskaniu niepodległości u zwiedzających je licznych rzesz cudzoziemców o wskrzeszenie niepodległości, nie «odwoływało się wciąż do sprawiedliwości Boga i świata«, nie demonstrowało swych męczeństw w chwili, gdy cudzoziemcy podpisują protesty przeciwko grasującemu jakoby we wskrzeszonej Polsce «białemu terrorowi».
Instytut literacki możliwy jest do stworzenia, o ile chcieliby go stworzyć sami pisarze. Do tego celu potrzebny jest przedewszystkiem lokal, jakiś gmach po urzędach wojskowości, usuwających się do specyalnego budynku. W takim gmachu mogłaby w bardzo krótkim czasie powstać biblioteka literacka, gdyż, o ile mi wiadomo, wielu pisarzy posiada zbiory, które chętnie przekazaliby instytutowi, czyli owej »Akademii». W takim gmachu powinnoby znaleźć pomieszczenie archiwum literackie, czyli autografy i listy po pisarzach zmarłych, które dziś rozproszone są po bibliotekach nieraz w fatalnem zachowaniu. W takim gmachu winnaby powstać pracownia, poświęcona wielkiej ilości spraw, stanowiących przedmiot zainteresowań literackich, a więc pracownia do gromadzenia słowników języka, słownika gwar, gromadzenia dokumentów historyi piśmiennictwa i t. d. Takiego gmachu pisarze polscy mieliby prawo domagać się od rządu, i niewątpliwieby go dostali, gdyby chcieli. Ale nie chcą. Wolą pracować w odosobnieniu, albo wiecować w kawiarni. Wolą
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.