odpowiedzialność za wszelkie niedomagania zbiorowego literackiego życia zwalać na urzędników państwowych, którzy do takich czynności, jak zawiązywanie stosunków z życiem literackiem zagranicą i z zagranicznymi pracownikami, nie nadają się, gdyż nie reprezentują literatury i wogóle wolą przepędzać czas w sposób państwowy.
Nieraz nasuwa się desperacka myśl, iż może byłoby lepiej, gdyby urzędów państwowych mniemanej opieki i mniemanej propagandy wcale nie było. Gdyby nie było tych koziołków ofiarnych, na których zwala się odpowiedzialność za fatalny stan stosunków, może obudziłaby się energia wśród samych pracowników literackich. Dziś rozmaite urzędujące politykusy albo powolne sługi partyi takich czy innych, mając sobie powierzony przez abnegacyę i bierność pisarzy zakres niby-działania tutaj i zagranicą, działają w interesie swych partyi albo według swego widzi mi się, nieraz na szkodę piśmiennictwa, a najczęściej siedzą sobie, napawając się rozkoszą siedzenia po długiem zabieganiu i wystawaniu.
Zachodzi pytanie matematycznej natury: skądżeby to projektowana buda literacka czerpała fundusze? Odpowiedź jest natychmiastowa: przedewszystkiem z dziedziczenia po ojcach, po pisarzach zmarłych, z honoraryów za nowe wydania pism autorów nieżyjących. Dziś jest sytuacya taka, iż po geniuszach lat minionych własność dziedziczą — wydawcy. Jan Lemański świetnie ten stan rzeczy sformułował w maksymie: «Geniusz poety należy do narodu, który go wydał, czyli do wydawcy». Któż zaś jest bardziej godny pobierania honoraryum za druk dzieł pisarzy zmarłych od literatów
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.