dziś twórczo pracujących i od pisarzów przyszłości, którzy kiedykolwiek działać tu będą? Ani ci, ani tamci, potomkowie, nie chowaliby odsetka ceny za pisma przodków do kieszeni, lecz używaliby tego spadku na stypendya dla talentów niewątpliwych, na podróże dla adeptów literatury do ognisk cywilizacyi, na wydawnictwa klasyków, umiejętnie opracowane, na bibliotekę arcydzieł wszechświatowych w doskonałych przekładach, na badanie literackie źródeł, na prowadzenie prac słownikarskich, gromadzenie gwar, wreszcie na czynną opiekę nad upadającymi, chorymi, bezsilnymi, nieszczęśliwymi.
Dziś literaci polscy żyją w rozsypce, nie tylko w rozterkach wzajemnych, podzieleni przez partye polityczne i przydzieleni do rozmaitych partyi, ale nadto podzieleni na twórców i «geneziarzy», czyli buchalterów literackich. W swoim gmachu zobaczyliby się nareszcie oko w oko i zaczęliby rozmawiać o swych sprawach. Jeżeliby się kłócili, to przynajmniej o to, co zasługuje na kłótnię i dąży do rozstrzygnienia, co stanowi materyał i co stanowi wykwit tej sztuki, w której usługach wszyscy trawią życie.
Do stworzenia literackiego w Polsce ośrodka przychodzi inicyatywa nawet z zewnątrz. Istnieje w Anglii międzynarodowy klub pisarzów, z którego wszelka polityka została wyeliminowana, pod nazwą «P. E. N. Club» (Poets-Essaysts-Novelists). Prezesem tego stowarzyszenia jest John Galsworthy, a członkami najgłówniejsi pisarze Anglii, Francyi, Belgii, Włoch, Norwegii, Szwecyi, Niemiec, Holandyi, Stanów Zjednoczonych i t. d. Na liście członków honorowych figurują — Hardy, Yeats, Hofmannsthal, Maeterlinck, Brandes, France,
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.