Ta strona została uwierzytelniona.
rzucaliby promienie wieczyście nowego postępu, które się świecą w ich pismach? Wszyscy wiemy doskonale, kto wśród nas jest talentem, i wszyscy wiemy, kogo należy do «akademii» powołać.
Sięgam po tom najnowszy, który się właśnie za szybą księgarską ukazał, po Różową magię Maryi z Kossaków Pawlikowskiej. Oto wiersz p. t. Lenartowicz:
Złotniczeńku ty na niebie, chcę pić życie, nie mam z czego. Zrób mi kubek, proszę ciebie, z szczerozłota gwiaździstego. Zrób mi kubek! Zrób mi kubek! — Ale proszę zrób mi ładnie — wyrzeźb wszystko w nim co lubię: ptaka, serce, gwiazdę na dnie. Zrób mi lekki i nieduży, ale mocny zrób i twrały — niech mi całą wieczność służy! Chcę pić z niego dla twej chwały. Otrzyj ręce twe z pozłoty, którą złocisz świat pociemku — dla miłości, dla tęsknoty uczyń kubek, złotniczeńku. |
Najcudniejsza i najgodniejsza pochwała tej poezyi cichej, najrdzenniej polskiej, możnaby powiedzieć — «wiślańskiej», tutejszej, rodzimej. Znaleziono tu określenia czarodziejsko trafne. Mówi się «—Złotniczeńku!» Jakże to będzie mianownik od tego wołacza? Nie istniał w mowie, lecz znaleziony został i tkwi w tym