ową moc lwa spragnionego walki. Jeżeli nie był w stanie wyładować jej materyalnie, to kładł ją w pismo, jak «nabój w burzące działo».
Zachodziło to wówczas, gdy społeczeństwo poszarpane, przywalone ogromem nieszczęść żyło w milczeniu, pełnem smutku i zwątpienia. Lecz w żyłach wielkiego narodu pod zewnętrznemi ranami i pod zewnętrznym bezwładem, w jego kościach i szpiku kości trwała i krążyła tasama lwia siła, moc plemienna, zbiorowa, olbrzymia. Stąd poszło zrozumienie się pisarza z narodem, połączenie się w piśmie i czytaniu tak zupełne, jakiego zapewne nie osiągnął jeszcze żaden z piszących na świecie. Przypominam sobie z lat minionych w małem miasteczku Królestwa, miasteczku pogrążonem w zabiegi około zarobku i przeżycia, w brud i pospolitość człowieczej wegetacyi, tłum rzemieślników, rolników, terminatorów i wszelakiej małomiejskiej mizeryi, zbierający się przed urzędem pocztowym, ażeby tamże na miejscu słuchać odczytywania na głos przez jednego z oświeceńszych czeladników z gazety, prenumerowanej za grosz składkowy, — przygód pana Kmicica, powodzeń i niepowodzeń Rocha Kowalskiego i facecyi pana Zagłoby. Jednocześnie najbardziej wyrafinowane i przesiąknięte cudzoziemszczyzną salony arystokracyi i plutokracyi, snobizm mieszczański i żydowski uprawiały niejako pod przymusem najżywszy kult tegoż pisarza. Na stancyach uczniowskich, w izbach najczerwieńszej, radykalnej młodzieży w Zurichu, Genewie i Paryżu, naprzekór wszelkim teoryom, czytywano tesame utwory. Były one, jak wiemy, ulubioną lekturą legionistów w rowach strzeleckich, —
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.