szybkiego biegania jest nieodzowna. Jakże bowiem mianować ten specyalny zawód i określoną czynność uczestników, czasu pierwotnych igrzysk olimpijskich, więc Koroibosa i następnych olimpiad, gdy tylko piesze wyścigi były stosowane, gonitwy długie, tak zwane dolichos, składające się z dwunastu podwójnych biegów? Kim był ze swego mistrzostwa Lacedemończyk Ladas, który jak wicher dwadzieścia cztery razy przebiegał stadion, liczący sto dziewięćdziesiąt dwa metry, aż trupem padł na ziemię? Albo — jak zwać współzawodników w rekordach wyścigowych pieszych dzisiejszego świata sportowego? Musi przecie być w języku klasyfikacya rzeczownikowa zawodu, czy pasyi tego rodzaju. Nie nadaje się po temu miano «goniec», gdyż określa czynność inną, uwydatnioną np. w Maratonie K. Ujejskiego: «Z płonącego miasta wybiegł niewolnik... A gdy na czatach innego zbiegł gońca, krzyknął mu tylko: do Suzy, do Suzy! A tamten przez gruzy, jak struś, popędził...» Nie nadają się również terminy, bardziej rozległy obejmujące zakres, jak współzawodnik, szermierz (również przynależne do kategoryi wyrazów złożonych).
Nietylko tedy nie przoduję w owej «manii» tworzenia «swoich» własnych wyrazów, ale nie ukułem własnego wyrazu nigdy, ani jednego. Jeżeli wprowadzałem mało znane i obcobrzmiące w wyślizganym, ubogim, gazeciarskim języku miejskim, to są to twory staropolskie, albo ludowe. Niektóre z ostatnich można znaleźć w Materyałach do etnografii ludu polskiego z okolic Kielc, zebranych przez ks. Władysława Siarkowskiego, — inne zapamiętałem i przyswoiłem sobie za
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.