Patrzcie, prawdomyślni i prawdomówni, których usta kłamać nie umieją i nie mają prawa, gdyż przysięgliście Bogu i Polsce wiary dochować, jaka to jest sprawiedliwość cywilizatorów!
Chcą oto, żeby ostatni szczątek kaszubski oddany był na zniszczenie.
Chcą oto, żeby język przedziwny, prastary, przecudny, przebogaty, ostatni ślad mowy ludów w pień wyrąbanych, do nogi wytraconych, uległ do cna zagładzie.
Tego się domaga interes handlarzy ludami.
Patrzymy przecie obojętnie, naród olbrzymi, wyjarzmiony z niewoli, jak w naszych oczach wymiera,— skoro Niemcom został wydany, — język mazurski.
Patrzymy obojętnie, jak w obcy naród zamienia się plemię jezior, kość z kości naszej i krew z naszej krwi.
Patrzcież i wy harcerze!
Wśród nas, olbrzymiego narodu i wielkiego mocarstwa, jeden tylko człowiek nie wyrzekł się tej kości z naszych kości i krwi z naszej krwi, — nie uląkł się, nie ustał, nie zapomniał, — Bolesław Limanowski.
Dziewięćdziesiąt dwa lata dźwiga na barkach.
Sam jeden przemierzył oto Mazury.
Stopą niemal stuletnią obszedł nieodkupione ziemie i okrążył granice, a wszystko nieulękłą źrenicą obejrzał.
Uczynił tosamo, co czynił zawsze przez swe długie, pracowite, wielkie, cnotliwe życie.
Uczył rozwiązywać zawiłości życia ludzkiego polskim sposobem i pisał żywoty bohaterów.
Ostatnią podróż przedsięwziął dla duszy swej i dla Polski.
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/215
Ta strona została uwierzytelniona.