Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/286

Ta strona została uwierzytelniona.

ści za rok ubiegły w kwocie 47.404 złr. na dodatkach pięcioletnich (dodatek wynosi 50 złr.), które to odmówienie pięcioleci pewnej liczbie nauczycieli p. wiceprezydent M. Bobrzyński umotywował «nienagannością i małą skutecznością ich pracy»: siewcy oświaty porzucają zawód, wstępują do straży skarbowej, powiększają zastępy woźnych oraz pisarzów, albo jeśli nie powiększają żadnych zastępów, to, jak zaznacza J. Chrzanowski, wójt gminy Sielce pod Nowym Sączem, w korespondencyi do Przyjaciela ludu, «do ostatniej już dziurki pasa przyciągają». Trafiają się i tak bezczelni, że pisują wstępne artykuły... Poprostu 300-guldenowy siewca siada i pisze artykuł wstępny. Ja — powiada — mam ośmioro dzieci, na każdą osobę z mej rodziny wypada dziennie 10 centów, a za taki fundusz nie można w tej okolicy kupić litra mleka. Dajcie — powiada — na chleb do mleka! Inni, nie znalazłszy na swym pasie więcej dziurek, idą, strawieni przez tyfus głodowy, z tej krainy «petycyi», «pertraktacyi w toku», «odmownych rezolucyi«, gdzie przecież czasami, jak na ostatnim kuligu u księcia marszałka, «humor się pieni, jak szampan, w mózgach i w sercach».
Mnie osobiście, jako gorliwca interesów cywilizacyi, zaniepokoiła najbardziej następująca, nie stwierdzona, co prawda, urzędownie pogłoska. Szeptano sobie w cukierniach na ucho, że w górach karpackich zjawiły się stada zdziczałych, pół-nagich, kudłami porośniętych nauczycieli wiejskich, że błąkają się po wierchach i dolinach, że szukają schronienia w jaskiniach oraz dziuplach drzew i trudnią się łowiectwem. Opowiadano, że nie mówią już językiem ludzkim, lecz