Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/322

Ta strona została uwierzytelniona.

Jakóba Szeli jego krwawą siekierę, a jasną świadomością, niby osinowym kołem, przebić go na zawsze. Wyświecenie zagadnienia Jakóba Szeli nie jest dziełem posępnem, cmentarnem, ponurem, lecz jest poczynaniem radosnem. Wtedy dopiero radość w sercach polskich zakwitnie, gdy się wszyscy, ludzie wolni, zdołamy podkopać pod straszliwą a najwznioślejszą tragedyę emisaryuszów Towarzystwa Demokratycznego, niosących uwłaszczenie ludowi, których tenże lud siekierą Szeli poraził.
Ruszają się już soki, drzewo nasze zakwita i ujrzymy błogosławione owoce, któreśmy w dniach młodości wyśnili. Mądrymi ogrodnikami tego sadu byli bohaterowie, pobici bronią przemocy: Francesco Nullo i wszyscy jego świetliści towarzysze. Wydobywanie na światło ich mogił nie jest sprawą niepotrzebną, zbyteczną, cmentarną ani ponurą, lecz właśnie radosną, konieczną i niezbędną w tej chwili.
We wczesnej młodości, na ławie szkoły rosyjskiej pisałem był długi poemat p. t. Bezkiszkin, wysnuty z klechd domowych, z opowiadań ludzi prostych, z wieści sekretnej naszych lasów kieleckich. Opisywałem rymami dzieje rosyjskiego oficera, który poszedł do naszego powstania, a pojmany w potyczce, tracony był na szubienicy w rynku miasteczka Włoszczowy. Jakaż to radość dzisiaj — szukać dołu niesławy, w który rzucone zostały zwłoki junaka, wydobywać je na słońce chwały i wieńczyć nie nędznemi rymami, lecz nigdy niewiędnącym laurem tych, którzy «żyć będą wiecznie». Trzeba wszystkie mogiły przychodniów do naszej przegranej wówczas sprawy, kondotyerów zgubionego w pusz-