Zamilkły wrzaski i zacichły strzały, Dzień strasznej walki w ciemną wiecznośc spłynął. Kiedyś w tem miejscu stanie pomnik chwały Dla syna Francyi, co za Polskę zginął: Francuz i Polak na tym męża grobie Wiecznej przyjaźni dłoń podadzą sobie. |
I oto niezwyciężony wódz Francyi, Ferdynand Foch, podał dłoń wiecznej przyjaźni narodowi naszemu.
Zawalone przez wrogów lub przez naszą własną gnuśność, płyną w ciemnościach mroku czyste wody naszej narodowej kultury. Mamy pod nogami czarodziejskie zdroje, o których nikt nie wie i z których nikt nie pije. Oto, naprzykład, historya zastępu Włochów, którzy z Franciszkiem Nullo przyszli bić się o naszą wolność, Kapitan Paolo Mazzoleni, Elia Marchetti, Angelo Christofoli, Luigi Testa, Febo Archangeli, Alessandro Venanzio, Giovanni Belotti, Ambrogio Giupponi, Ajace Sacchi, Giuseppe Dilani, Fermo Calderini, Emanuele Maironi — wszyscy z Bergamo, — hr. Pietro Laderchi i Francesco Parazza z Faenzy, Carlo Pizzaferri z Mantui, Giacomo i Lucio Meul z Viadany, Ernesto Bendi z Sycylii, Giuseppe Clerici z Como. Jakaż całopalna ofiara może się porównać z ofiarą życia, którą złożył Polsce Luigi Caroli, magnat, bożyszcze kobiet, idący w sybirską drogę w zawszonym kożuchu, śpiący wśród zbrodniarzy na plugawych dylach «pieresyłuszki»? Cóż mu damy za jego sny o zaalpejskiem słońcu, gdy kostniejącemi oczyma patrzał aż do śmierci okrutnej w śniegi pustyni sybirskiej? Nic. Nie wiemy o nim. Nie znamy jego imienia. Przypieczętowaliśmy jego śmierć za naszą wolność głuchością niewiedzy.