torowi i pułkownikowi żandarmów o tem, czego był świadkiem. Pułkownik żandarmów, jako bezpośredni naczelnik eskortujących, niezwłocznie przybył na stacyę i dalszą podróż powstrzymał... W Wołogdzie zastali 21 mężczyzn, przeważnie księży z Królestwa i Litwy, siostra moja była 22-ą, a ich synek 23-ą osobą, składającą ówczesną kolonię polską w Wołogdzie, a jakkolwiek pobyt tam był zupełnie znośny pod względem obchodzenia się władz, klimat brał swoje. Prawie wszyscy mężczyźni chorowali na skorbut, siostra moja i jej synek, acz wolni od niego, w upadku sił wpływ niezdrowego... klimatu i odmiennego sposobu życia odczuwali»...
Należałoby tutaj przytoczyć cały szereg szczegółów o p. Ewie z Bobrowskich Korzeniowskiej, które widnieją na stronicach Pamiętników jej brata, gdyż te uwagi i wzmianki wysuwają przed nasze oczy postać wysokiej wartości moralnej, wyraźny w swem dostojeństwie typ owoczesnej kultury narodowej, — lecz szczupłość miejsca na to nie pozwala. Należałoby również podać podobiznę dobrowolnej wygnanki, reprodukcyę jednej z tych przedziwnie wyraźnych, starych fotografii powstańczych, która przechodzić musiała przez setki rąk żandarmskich, obraz uroczej postaci, w której wszystko jest samem pięknem, ocienionem aureolą gorzkiego losu. Z miłości oddawszy rękę poecie, «wieloletniemu wielbicielowi Apollonowi Korzeniowskiemu, dla którego wszelkie starania innych od pierwszego kroku odsuwała», poszła za nim na kraj świata i aż do owego dołu wygnańczego w ziemi dalekiej. Zabiła Moskwa tego barwistego motyla. Że Apollo Korzeniowski zasługiwał na miłość, wiemy to
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/329
Ta strona została uwierzytelniona.