kującym, albo ateuszem, — że roztrząsanie i ważenie artystowskiej wartości dzieła będzie jej zadaniem.
Byliśmy niedawno świadkami napaści krytyków na Henryka Sienkiewicza za jego przekonania. Obecnie moda jest w krytyce polskiej, — poza bardzo nielicznemi wyjątkami, - na szarpanie i bezczeszczenie utworów, któreby rewolucyjnego ducha w sobie taiły, - jeżeli nawet utwory te posiadają cechy artyzmu, uznanego przez tę samą krytykę. W «opowieści» Maryi J. Wielopolskiej, pod tytułem Kryjaki, pomiędzy wierszami tak zwanej fabuły raz wraz połyskuje ostrze sarkazmu, złośliwej cytaty — ni to ostrze cienkiego a przedziwnie bogato zdobionego sztyletu, który w niejednej ranie bywał. Broń ta ukazuje się i znika, kryje się, lecz zawsze każe o sobie pamiętać. Podobnie w fałdach szaty niewiast włoskiego średniowiecza bywała, jako ozdoba i pomocnik, wspierający serce głęboko i aż do śmierci czujące, pozwalający obliczu zachować wytworne zimno spokoju. Na bezcennej rękojeści wspiera się dłoń nieulękła, gotowa uderzyć w serce wroga głęboko znienawidzone.
Obawiam się, że te międzywierszowe połyski bardzo ciężko zaważą na losie utworu. Nie przeważy siła i artyzm dzieła mniemań i pasyi twórczyni, tak źle widzianych przez współczesnych sędziów literatury polskiej. Tymczasem — artystyczny sposób Maryi J. Wielopolskiej taki jest właśnie, jaki się tu przejawia. Cokolwiekby powiedziano o tym sposobie, przez jego użycie wydobyty został potężny głos, pierwszy w literaturze, o straszliwym roku powstania. Klechda domowa, w ciemną noc szeptana dygocącemi wargami przez
Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/356
Ta strona została uwierzytelniona.