Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/357

Ta strona została uwierzytelniona.

tych, co widzieli, dzieciom, co drżą przed okrucieństwem widziadła, miesza się tutaj z wersyą publiczną, z cytatą historyczną, albo z przeklinającą, ślepą, mściwą, śmiertelną, pół-publiczną pół-prawdą, pół-inwektywą. Głęboka i jedyna dzisiejszych wiara, że «lud uświadomiony wstanie z nad pługów i przemówi sam ołowiem za siebie i za nas»... pada z ust księdza Brzózki.
Widzenie czarujące jasnej panny, którą kleryk «krzyżem na czatach leżący» za anioła poczytywał, — ustępuje miejsca przeszywającej legendzie o panu Majewskim, co w kajdany zakuty patrzy na żonę, wśród Moskali tańczącą, i raz wraz otrzymuje cios «w mordę»...
W obrazy pól i siół, kościołów, lasów, miasteczek, snujące się w oczach skazańców na śmierć wiezionych, wrzynają się szczegóły o podlaskim biskupie, albo o tym księdzu Tomaszewskim, straszliwszym od Szeli, co «z ambony wygłaszał, żeby lud wyłapywał powstańców i znosił na probostwo ich ręce i nogi, za co on sam będzie im wypłacał po trzy ruble od sztuki»...
Nie wydaje mi się odpowiednią nazwa «opowieści», położona pod tytułem tego dzieła.
Jest to potężna i ponura symfonia, która z władzą i siłą, równą władzy i sile muzyki, — odchyla czarną zasłonę skonu polskiego powstania. Jakaż fantazya zdoła być wyższą, bogatszą, bardziej wieloraką nad rzeczywistość tych dziejów? To też pisarka tych kart podaje tylko fakty, wyrwane z piekła ruiny, — i klechdy, co się zostały w duszach ludzi, nie jako wspomnienie, nie jako uczucia, nie jako płacz, lecz jako zimne i proste wieści wieczne, podobne do odmian zbiorowego snu plemienia, — myty o nieśmier-