Ta strona została uwierzytelniona.
jące się, «jakoby piorun trzaskał». Na dalekich lądach świata, wśród obcej mowy rozproszonych spaja nas w jeden naród władza jego świętych nadziei. Po najwyższy zachwyt i po najczcigodniejsze uczucie człowiek naszego rodu do niego zawsze przyjść musi. Dla «przyszłych pokoleń», gdy wypełni się jego marzenie, gdy «jutrzenka swobody» wejdzie nad ziemią ojczystą, gdy «zbawienia słońce» oświetli lud schylony nad szczęśliwemi niwami, będzie ten poeta z doby niewoli najszczytniejszą rozkoszą wszystkich, jak był nią dla nas, «urodzonych w niewoli, okutych w powiciu», cośmy krzepili się nim w najcięższych uciskach ducha.
[1898]