Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/413

Ta strona została uwierzytelniona.

Szymanowski, Edward Trojanowski, Jan Witkiewicz, Edward Wittig, Stanisław Wyrzykowski, Marjusz Zaruski, Aleksander Zelwerowicz, Stefan Żeromski.
Pod podpisami czytamy: «Wysłano z Paryża w lutym 1910r».
Przedruk Listu w naszem wydaniu opiera się na druku paryskim. W pismach warszawskich, ze względów cenzuralnych niewątpliwie, ostatnie zdanie uległo zmianie. W Kurjerze Porannym brzmi ono tak: «A gdy nadejdzie dzień godny jego królewskiej harfy, poniesiemy go z tej górskiej pieczary, my lub potomni, do stolicznego mauzoleum». Natomiast w krakowskiej Nowej Reformie (7 lutego 1910, Nr. 58) tekst paryski rozszerzony jest jeszcze wstawką wyrazu «wolny» («A gdy nadejdzie dzień wolny, dzień godny...»). Zarówno w warszawskim, jak krakowskim tekście jest też kilka jeszcze drobnych zmian stylistycznych.
List otwarty wywołał następujący polemiczny artykuł p. Jana Gwalberta Pawlikowskiego (w Lamusie, zesz. 5, str. 49-57):

O PROCHY SŁOWACKIEGO

Dawniej, zanim jeszcze pomyślano o przewiezieniu prochów Mickiewicza do Polski, stawała często przed oczyma wyobraźni mojej chwila «dziwnie osobliwa». Jakiś dzień uroczysty i cichy, owiany tchnieniem świętości, niby wieczór Rezurekcji. Jakieś niezliczone gromady ludu, na twarzach wesoła powaga, w postaciach siła i duma. A gdzieś w górze, popod wiejącemi sztandary, otoczenie królewskiego majestatu... Może dzień koronacyjny... Wtem rozstępują się gromady ludu, jak łan żyta, który wiatr przewieje. Nad falą głów pochylonych unosi się i płynie szkarłatem okryta trumna. Powstaje król z majestatu, idzie naprzeciw niej, wita ją pokłonem i prowadzi pod sklepienia grobowe, gdzie spoczywają królowie. Bo powrócił jeden z tych, którzy w czasie bezkrólewia duchem dzierżyli berło narodu, wygnaniec protestujący na obczyźnie przeciwko wyzuciu narodu z praw majestatu, wiążący nieprzerwaną nić tradycji między tymi co śpią w grobach, a tymi którzy przyjdą i tron zasiędą... A za tą jedną trumną, widzę cały niby klucz bocianów wracających z wiosną do ojczyzny; trumna za trumną... Zlatują do gniazd opuszczonych, rozchodzą się po cmentarzach miast i siół.
Wizja prysła. Nie przyjdzie już taka chwila nieporównanego dziejowego patosu. Prochy Mickiewicza sprowadzono przedwcześnie, zanim wiosna nadeszła. Złożono je w pohańbionych grobach królewskich między królmi bez ziemi. Złamano ową zasadę emigracji, którą ona sama o sobie głosiła, a która otaczała ją nimbem poetyckim, iż jest Aniołem Veto, stojącym pośród ludów Europy, o głowie promiennej — z usty otwartemi, krzyczącemi: nie pozwalam! — chociaż szaty na nim od nędzy spróchniały, połowa ciała w smętarzy obcych glinę się zapadła (Słowacki)....Toż kiedy trumna Mic-