Julian na kolana, a umarły, Atanazyusz imieniem, natychmiast powstał, głośno wołając, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem, za co wraz z Julianem i Celsusem do więzienia odprowadzony został, gdzie też wieczorem chrzest przyjął.
Nazajutrz napełniwszy kotły wrzącą smołą, chciano weń wrzucić Męczenników, ci jednak nie czekając, sami dobrowolnie weszli. Starosta nie chcąc patrzeć na straszliwą śmierć syna, odszedł. Tymczasem Męczennicy w płomieniach, które ich ogarnęły, żadnej nie doznawali boleści, a skoro ogień wygasł, wyszli z kotłów nienaruszeni. Nowy ten cud wywarł wprawdzie na Marcyanie wielkie wrażenie, ale go nie nawrócił; widząc się zaś bezsilnym, kazał Męczenników wrzucić z powrotem do więzienia. Żona starosty, stroskana o syna, udała się za pozwoleniem męża do więzienia, w nadziei, że się jej uda syna napowrót do pogaństwa nakłonić, widząc jednak jego stałość w wierze, sama uwierzyła w Chrystusa. Nowe to nawrócenie wprawiło Marcyana w szaloną wściekłość. Owych dwudziestu żołnierzy kazał natychmiast stracić, Juliana zaś z towarzyszami, to jest Celsusem i jego matką a swoją małżonką, jako też kapłanem Antoniuszem i owym wskrzeszonym Anastazyuszem pozostawił jeszcze przy życiu. Kiedy jednakże skutkiem modlitwy Juliana bogi pogańskie się rozsypały, a świątynia zawaliwszy się, przygniotła wielu pogańskich kapłanów, kazał Męczenników wyprowadzić na śmierć. Powiązano im najprzód ręce i nogi, oblano olejem i zapalono; ogień jednakże spalił powrozy, nie obraziwszy Świętych. Starosta kazał więc Julianowi, swemu synowi Celsusowi i kapłanowi Antoniuszowi zedrzeć skórę z głowy, Anastazyusza szarpać żelaznymi hakami, żonę zaś chciał wziąć na tortury, lecz Róg tego nie dopuścił. Następnie wszystkich kazał porzucić na pożarcie dzikim zwierzętom, te jednak nie ruszywszy ich, pokładły im się u nóg. Wyczerpawszy wszystkie szatańskie sposoby męczarni, kazał im głowy poucinać dnia 9 stycznia 313 r. Nakoniec chcąc ich zelżyć i uniemożliwić uznania ich przez chrześcijan za Męczenników wiary, ścięto wszystkich wraz z kilku zbójcami. Święte ciała poznać było jednak można po blasku, przeto chrześcijanie ze czcią się im przynależną je pochowali.
Marcyan jednakże nie uszedł kary Boskiej, gdyż po niedługim czasie robactwo żywcem go roztoczyło.
Poganie byli zwykle na cuda Świętych zatwardziali, przypisując w swem zaślepieniu czyny takie sile czarnoksięskiej. I Marcyan podobny zarzut uczynił świętemu Julianowi, tenże jednak dał mu następującą trafną odpowiedź: „Chcesz wiedzieć, starosto, jaką sztuką dziwy takie wyrabiamy, posłuchaj a wyjawię ci je: Głównym ich warunkiem jest przedewszystkiem troszczyć się o ubogich i raczej osobiście głodem przymrzeć, aby tylko módz innych posilić; powtóre nie odpłacać złem za złe; nadal nie mieć w sobie gniewu, a niecierpliwość pokonywać cierpliwością; nie dawać się nazywać Świętym, dopóki się nim nie zostanie, natomiast starać się o uzyskanie tej czci; w pokorze swej nie szukać u ludzi chwały, lecz u wszystkowiedzącego Boga. W tychże powinnościach zależy cała sztuka, której i ja się nauczyłem i ściśle ją wykonywam.“ Ze słów tych Świętego, poznajemy, jakie życie wiedli pierwsi chrześcijanie, i jakie wykonywali uczynki. Miłość ku ubogim, miłość nawet ku ich najsroższym nieprzyjaciołom, cierpliwość w utrapieniu, łagodność i pokora, to były ich cnoty, stanowiące źródło wszystkich łask, jakich im Bóg udzielał, i jakiemi nad piekłem i szatanem tryumfowali. — Starajmy się, abyśmy ich w tych cnotach gorliwie naśladować mogli, a tem samem stali się miłymi Zbawicielowi. Żyjąc tak, z pewnością usłyszymy w dzień Sądu słowa: „Pójdźcie błogosławieni Ojca Mego, otrzymajcie Królestwo wam zgotowane od założenia świata!“ (Mat. 25, 34).
O Boski Zbawicielu, Jezu Chryste, któryś w Twem życiu na ziemi dał przykład cnót, daj nam za przyczyną świętego Juliana łaskę, abyśmy cnót tych serdecznie pragnęli i z gorliwością je wykonywali, a przez to do Nieba się dostali. Amen.
∗ ∗
∗ |