na ciele, lecz widok męki Syna zadawał Jej samej mękę jeszcze dotkliwszą, jeszcze boleśniejszą, niźli gdyby ją Sama poniosła. Prócz tego niemasz wątpliwości, że Marya również boleśnie uczuła wszystkie zniewagi i obelgi, któremi w Jej obecności okryto Zbawiciela. Inaczej być nie mogło, gdyż dla rodziców, a szczególnie dla matek, gdy są obecne cierpieniu swych dzieci, cierpienia te stają się ich własnemi cierpieniami. Święty Augustyn mówiąc o matce Machabeuszów, obecnej męczeństwu synów, powiada, iż patrząc na nich, w każdym z nich umęczoną została, bo każdego z nich sercem matki kochała: „nosząc ich w sercu, a oczyma widząc ich męczarnie, w duszy podobnąż mękę ucierpiała.“ Toż samo działo się z Maryą: biczowanie, koronowanie cierniem, przybicie do krzyża, ugodzenie w bok włócznią, nie zadały jednej rany Jezusowi, nie obudziły jednego cierpienia w ciele Jego przenajświętszem, któregoby nie doznała Marya w duszy, i któreby nie zwiększało Jej męczeństwa. Chrystus na ciele, Marya na duszy tak dalece umęczoną została, że jak się wyraża św. Wawrzyniec Justynian, serce Maryi stało się najwierniejszem zwierciadłem męki Chrystusowej: w niem odbiły się rany, boleści, gwoździe, wszystkie cierpienia Zbawiciela i wszystkie zniewagi. „A wszystkie rany i bóle — przydaje Bonawentura święty — po całem ciele Syna rozrzucone, w jedno serce matki się skupiły, niezmierną boleścią Ją napełniając.“
Tak tedy Matka Najświętsza, przez współczucie męki Syna Swojego, na sercu i na duszy była ubiczowaną, okrytą zniewagami i z Nim do krzyża przybitą, co wyżej przytoczony święty Doktor pięknie wyraża, mówiąc: „Gdzieś Ty przebywała, Matko Bolesna, gdyś na Kalwaryę wstąpiła? czy pod krzyżem stałaś? O! nie, Tyś na Krzyżu była, z Synem ukrzyżowana.“ A inny pobożny pisarz wykładając następujące słowa Izajasza: Samem tłoczył prasę; szukałem, a nie było pomocnika, powiada: prawda Panie, że w sprawie odkupienia ludzi nie było człowieka przy Tobie, któryby cierpienia Twoje podzielał; lecz stała obok Ciebie Niewiasta jedna, Matka Twoja Najświętsza, która wszystkie rany Twoje poniesione niewinnie na ciele, na sercu odniosła.
Lecz i to nie dość powiedzieć, mówiąc o boleściach Maryi: bowiem patrząc na cierpienia Jezusa, więcej bolała, aniżeli gdyby one cierpienia Sama tylko była znosiła. Powszechne to jest zdanie, że rodzice w dwójnasób czują przykrości przez ich dzieci doznawane, i lubo to nie na każdych rodzicach się sprawdza, tu miało to bez wątpienia miejsce, gdyż bez wątpienia nad własne życie Marya kochała Syna Swojego. „Marya, mówi święty Amancyusz, większą boleść poniosła z męki Zbawiciela, niż gdyby sama była umęczoną, gdyż nieporównanie więcej niż Siebie Samą i własne życie, kochała tego, którego w Jej oczach umęczono, i nad którego męką bolała.“ Co łatwo pojąć, pamiętając na ono zdanie Bernarda świętego, że dusza więcej jest w przedmiocie, który kocha, niż w ciele, który ożywia. Gdy przeto Marya więcej żyła w miłości Jezusa, niż w Sobie Samej, gdy Jezus był prawdziwie Jej życiem i jakby duszą Jej duszy, musiała, patrząc na Jego skonanie, większej doznać boleści, niż gdyby Sama od podobnychże cierpień była umierała.
Lecz jest inna jeszcze okoliczność, męczeństwo Maryi wynosząca nad cierpienia wszystkich innych Męczenników: oto że Marya, przez cały ciąg męki Jezusowej, cierpiała bez żadnej ulgi i pociechy. Wśród najokropniejszych męczarni i pod mieczem katów, Męczennicy znajdowali największą pociechę w miłości Jezusa, i z niej całe swoje męstwo czerpali. Lecz Matka nasza Najśw., wśród boleści Swoich czyż mogła w miłości Syna Swojego znaleźć podobnąż pociechę? O! nie, — bo właśnie Syn Jej najdroższy był powodem jej cierpień, miłość to do Jezusa była Jej męczeństwem, miłość ta Ją męczyła, a im była silniejszą, tem silniej Ją dręczyła, bo całe męczeństwo Maryi było w tej miłości Jezusa, męczonego w Jej oczach i w Jej oczach na krzyżu umierającego! Im więcej Go i silniej kochała, tem więcej nie tylko cierpiała, ale tem więcej pozbawioną była wszelkiej pociechy!...
Pewną jest rzeczą, że im więcej kocha się jaki przedmiot, tem dotkliwsza jego strata. Śmierć brata rodzonego więcej zasmuca,
Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0220
Ta strona została skorygowana.