Od czasu świętego Jana Ewangelisty i Pawła Apostoła, nie było nikogo, coby z taką dobitnością i przejrzystością objaśniał tajemnice Boskiego objawienia, jak św. Tomasz z Akwinu. Urodził się roku Pańskiego 1226 w zacnym domu hrabiów z Akwinu na zamku Rocca secca (czytaj Roka seka, co znaczy: sucha skała). Licząc zaledwie pięć lat wieku, został oddany na wychowanie do klasztoru OO. Benedyktynów na Monte-Cassino. Po upływie lat kilku takie zrobił w naukach postępy, będąc przy tem dla swoich rówieśników wzorem najwyższej pobożności, że kiedy doszedł lat dwunastu, odesłał go ojciec za radą Opata miejscowego na wszechnicę do Neapolu, które to miasto zwano „Rajem ziemskim“, zamieszkałym przez „szatanów.“ Wśród otaczającego go zgorszenia tęsknił Tomasz za klasztornem ustroniem na Monte-Cassino. Poddając się jednakże konieczności, oddał się modlitwie i naukom, w których takie czynił postępy, że profesorów swoich wprawiał w zdumienie. Wszystkich oczy były na niego zwrócone, jedne pełne zazdrości, drugie uszanowania. Chociaż dał mu był Pan Bóg przechowywać wiernie niewinność nieposzlakowaną wśród zepsutego świata, obawiając się jego niebezpieczeństw, wstąpił jednak po dojściu do lat młodzieńczych do Zakonu OO. Dominikanów. Wonczas Zakon ten świeżo założony, jaśniał w Kościele Bożym wielkim blaskiem cnót zakonnych i gorliwością w szerzeniu chwały Bożej. Mając więc lat ośmnaście, przyjął suknię świętego Dominika i stał się wzorem najdoskonalszego mnicha.
Cały Neapol się zadziwił, wszyscy postępek ten ganili, a najprzeciwniejszymi w sprawie tej byli właśni rodzice. Matka niezwłocznie przybyła do Neapolu, chcąc bądź co bądź z klasztoru go wyrwać. Dowiedziawszy się o tem Tomasz, uprosił, aby go posłano do Rzymu, a gdy i tam matka za nim pogoniła, przełożeni przenieśli go do Paryża. W drodze jednak dwaj jego bracia, służący w Toskanie w wojsku, ujęli go i odprowadzili na zamek Rocca secca.
Matka i dwie siostry wszelkich dokładały starań, aby go odwieść od powziętego zamiaru; ale wszystko nic nie pomogło, owszem Tomasz tak jasno począł wykładać o marnościach tego świata, o słodyczy miłości Bożej i piękności Nieba, że starsza siostra, która już była zaręczoną, wróciła słowo narzeczonemu i wstąpiła nawet do klasztoru. Gdy bracia po roku wrócili do domu i dowiedzieli się, iż Tomasz obstaje przy swoim zamiarze, straszliwie się rozgniewali. „Co? — zawołali — hrabia z Akwinu ma nosić zwyczajny habit, jeść żebrany chleb i niby niewolnik chodzić z wygoloną głową? Nigdy na to nie zezwolimy!“ Zdarłszy następnie z niego zakonne odzienie, sponiewierali go i wrzucili do więzienia zamkowego, znajdującego się w wieży. Tomasz z pokorą przyjął złe z sobą obejście, dziękując Bogu, że mu pozwolił cierpieć dla Swej chwały, a zarazem cieszył się, iż w samotności z większem skupieniem ducha będzie mógł się modlić.
Widząc następnie bracia, że okrucieństwo ich na nic się zdało, wpadli na inny, prawdziwie szatański pomysł. Wprowadzili bowiem do więzienia Tomasza piękną, w umizgach wyćwiczoną dziewczynę. Święty wielce się przestraszył, poczem wezwawszy na pomoc Jezusa i Maryę, wyrwał z komina głownię i tak bezwstydną kusicielkę bić począł, że ta czem prędzej uciekła i już więcej przyjść się nie ośmieliła. Narysowawszy zaś krzyż na ścianie, ukląkł przed nim i długo, długo się modlił, aż strudzony zasnął. Wtem ujrzał dwu Aniołów, którzy przepasawszy biodra jego srebrnym pasem, zaręczyli, że odtąd ciało jego wolnem będzie od pożądliwości cielesnych.
Po dwóch latach więzienia ułatwiła mu starsza siostra tajemnie ucieczkę do Neapolu, gdzie bez zwłoki złożył śluby zakonne.
Przełożeni, obawiając się nowych ze strony rodziny Świętego napaści, wysłali go do Rzymu, skąd Generał Zakonu zawiózł go