wą świętobliwości Ubalda, obrali go Biskupem. Święty najprzód ukrył się przed wysłanymi do niego z ofiarą tej godności posłami, a dowiedziawszy się, że się udali do Papieża, sam pośpieszył do Rzymu, i tyle usilnemi prośbami swojemi dokazał, że Ojciec święty nie zatwierdził tego wyboru.
W dwa lata potem, gdy po śmierci Biskupa miasta Gubio, duchowieństwo zgodzić się nie mogło na wybór nowego, został święty Ubald wysłany do Papieża, aby on swoją najwyższą władzą położył koniec trwającemu sporowi. Ojciec św., który poprzednim razem niechętnie ulegając prośbom Ubalda, zwolnił go był od przyjęcia Biskupstwa Perugii, rad był skorzystać z tej sposobności, aby go zamianować Biskupem jego rodzinnego miasta. Napróżno Święty uciekł się powtórnie do prośb, najgorętszemi łzami nawet popartych. Papież nie miał już względu na jego pokorne wymówki, i z największem zadowoleniem duchowieństwa jego dyecezyi i ludu, musiał Ubald poddać się wyraźnemu rozkazowi Ojca świętego, a sam Papież wyświęcił go na Biskupa, roku Pańskiego 1129.
Łatwo było poznać niezwłocznie, iż wybór takowy z natchnienia Ducha świętego nastąpił; dowiódł zaś tego święty ten Pasterz wysokiemi cnotami, jakiemi jeszcze świetniej zajaśniał, i Apostolską gorliwością. Przekonany, że wyższa godność, na którą został wyniesiony, wyższej jeszcze świętobliwości wymaga, podwoił pobożności i pomnożył ćwiczeń pokutnych, w których zawsze celował. Jakkolwiek Przeorem będąc, odznaczał się wielką wstrzemięźliwością w użyciu pokarmów, zostawszy Biskupem, jeszcze skromniejszy stół prowadził, i ścisłe zachowywał posty. Mawiał też zwykle: „Biskup powinien odznaczać się nie wykwintnością, lecz właśnie ostrością życia; nie wspaniałością stopy swojego domu, lecz ścisłem ubóstwem, a za to tem większą dla biednych hojnością.“ Gdy mu razu pewnego zwrócono uwagę, iż mając znaczne dochody, więcej sług trzymać powinien, odrzekł: „Dostałem większe dochody nie na to, abym więcej sług płacił, lecz więcej ubogich wspierał.“
Z pomiędzy wszystkich cnót, któremi jaśniał, pokora i łagodność były jego głównemi cnotami. Pewien mieszkaniec miasta Gubio chciał nieprawnie wznieść mur na gruncie swojego sąsiada. Wszczęła się stąd między nimi gorsząca całe miasto sprzeczka. Święty Biskup pragnąc ich pogodzić, udał się sam na miejsce, gdzie jeden z nich już mur wznosić zaczął. Był to człowiek nadzwyczaj gwałtowny, i nie tylko nie usłuchał przedstawień Biskupa, z wielką łagodnością czynionych, lecz do tego stopnia się uniósł iż porwawszy się na niego, obalił go na ziemię i w dół wapnem napełniony wrzucił. Święty bez najmniejszego wzruszenia odszedł, nie chcąc wcale podszukiwać tak ciężkiej zniewagi. Lecz sam lud upomniał się o krzywdę swojego ukochanego Pasterza, i domagał się od władzy świeckiej, aby winowajcę jak najsurowiej ukarano. Ubald dowiedziawszy się o tem, zażądał aby sprawę tę poddano jego własnemu sądowi, jako ściągającą na obwinionego karę klątwy kościelnej; stawiono go więc przed nim. Biskup pytał, czy uznaje wielkość winy swojej, że własnego Biskupa tak srodze znieważył. Obwiniony odrzekł, iż czuje dobrze jak bardzo wykroczył. „A czy gotów jesteś wszelkiej poddać się karze?“ — spytał go dalej. „Gotów jestem na to — odpowiedział znowu winowajca — chociażby mnie na śmierć skazano.“ Wtedy Święty zstępując z tronu Biskupiego, na którym zasiadał, rzucił mu się na szyję, mówiąc: „Uściskaj mnie, bracie kochany i ten pocałunek pokoju niech ci będzie jedyną karą, byleś szczerze obżałował — i ten i inne twoje grzechy.“
Świętość jego w kilku zdarzeniach wybawiła miasto Gubio od różnych klęsk, grożących mieszkańcom. Gdy cesarz Fryderyk Rudobrody, groził tej krainie zniszczeniem, Ubald wyszedłszy naprzeciw niego, skłonił go do odejścia, i takie zrobił na nim wrażenie, że tenże upadłszy mu do nóg, prosił go o błogosławieństwo i polecił się jego modlitwie.
Na kilka lat przed śmiercią bardzo zapadł był na zdrowiu, a ciało jego pokrywało się ciągle bolesnymi wrzodami. Pomimo tego nie folgował sobie w pracy i najczynniej zajmował się swoją ukochaną trzodą. W wigilię Zesłania Ducha świętego, po odprawieniu obrzędów kościelnych w Katedrze, ciężko
Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0300
Ta strona została skorygowana.