życiem Anioła. Ciało swoje trzymał w umartwieniu, pościł bezustannie, sypiał mało i to na twardem tylko posłaniu z kamieniem pod głową. Zawsze zwykł był mawiać: „Czas tego życia jest czasem pokuty.“ Mimo, że tak wielkich łask dostąpił, sądził jednakże, że jest wart pogardy. Pewnego razu napotkawszy wieśniaka, rzekł do niego: „Uderz mnie w twarz!“ Kiedy ten zdumiony pytał o przyczynę, odpowiedział Herman Józef: „Ponieważ jestem stworzenie pełne grzechów i zdrożności.“ Ulubionemi jego słowami bywało: „Na większą wzgardę zasłużyłem, aniżeli ponoszę.“ Nosząc wciąż nędzne, łatane odzienie, zwykł był mawiać: „Jam niczego lepszego nie wart.“
Podczas kiedy Marya ducha jego krzepiła niebieskiemi rozkoszami, ciało jego ulegało licznym boleściom, a mianowicie poprzednio już wspomnianej ranie na piersiach, która następnie straszne cierpienia mu sprawiała. Od pokus również nie był wolnym, ale z wszystkich wychodził zwycięsko. Zostawszy kapłanem, podwoił gorliwość w wypełnianiu wszystkich cnót. Mianowicie reguły zakonnej przestrzegał jak najściślej, a jego modlitwa była tak gorąca, że często godzinami wpadał w zachwycenie. Mianowicie działo się to, kiedy czytał Mszę św. Wtedy częstokroć stał nieruchomy, zmysłów pozbawiony przy ołtarzu otoczony blaskiem Niebieskim a na ołtarzu gorejących świec przez ten czas nie ubywało więcej, jak podczas każdej innej Mszy świętej.
Krótko przed śmiercią jego prosiły zakonnice w Hoven, aby Herman Józef przybył do nich pouczyć je w czasie Wielkiego Postu.
Herman Józef za pozwoleniem Opata pełen radości udał się do Hoven, albowiem miał widzenie, że tam umrze. Zaledwie wszedł do wnętrza klasztoru, zaraz kijem naznaczył na progu miejsce na podłodze i rzekł: „Tu mnie pochowajcie!“ Aż do połowy Wielkiego Tygodnia był przy zdrowiu, ale później musiał się położyć, owładnięty gwałtowną febrą. W czasie swej choroby miał długie zachwycenie. Skoro przyszedł do siebie, rzekł: „Ach, Jezus mój jest nieubłagany; nie mogę tego otrzymać od Niego, o co proszę.“ Ale o co prosił, o tem nikt się nie dowiedział, bo nikomu tego nie powiadał. Przyjąwszy Sakramenta święte, umarł z wesołą twarzą w Czwartek po Wielkiejnocy w dniu 7 kwietnia 1236 roku i pochowano go w oznaczonem miejscu. Kiedy po niejakim czasie ciało jego podniesiono, aby go przewieźć do macierzyńskiego klasztoru, znaleziono je całkiem nienaruszone, pomimo, że już upłynęło siedm tygodni od pogrzebu. Grób jego licznymi zasłynął cudami.
Na obrazach przedstawiają Hermana Józefa jako chłopczyka, klęczącego przed obrazem Matki Boskiej i podającego Dzieciątku Jezus jabłko.
Wielkie to zaiste szczęście posiadać łaskę Matki Boskiej. Wszyscy Święci tej łaski pragnęli i czuli się szczęśliwymi, jeżeli ją posiadali. Tego bowiem, którego Marya Panna kocha, kocha też i Pan Bóg, więc każdy taki ma obietnicę wiecznego żywota. Jakim sposobem mógłbyś sobie chrześcijaninie zjednać takową przychylność i miłość? Tem, że będziesz naśladował Hermana Józefa; nie w celu, abyś osięgnął takie łaski, jakich on dostąpił, lecz z prostoty serca czcij i uwielbiaj Maryę. Herman Józef nie pragnął odznaczenia, nie pragnął niczego innego, jak tylko służyć Maryi. Ale aby Maryi służyć, cóż czynić należy i w czemże mamy go naśladować?
Herman Józef żywił w sercu swem gorące nabożeństwo do Maryi i czcił Ją jako Matkę, a to i my przecież uczynić możemy. Dalej żył wstydliwie, skromnie i czysto; wystrzegał się bowiem nawet najmniejszej myśli wykraczającej przeciw świętej czystości. Wstydliwymi, skromnymi i czystymi za łaską Bożą i my być możemy, mianowicie, kiedy swoje pięć zmysłów poskromnimy i unikać będziemy wszelkiej okoliczności do grzechu, a zawsze gotowymi będziemy do ucieczki pod opiekę Maryi. Herman Józef był zawsze bardzo pokornym, pogardzał wszelką chwałą i nie dowierzał sobie w niczem. Pokornymi także być możemy, a nawet powinniśmy, jeśli nędzę naszą zważymy. Zatem we wszystkiem można tego Świętego do pewnego stopnia naśladować. Pamiętajmy zawsze słowa Pisma świętego: „Błogosławieni czystego