— W Lyonie dzień pamiątkowy św. Lamberta, Biskupa i Wyznawcy. — W Aleksandryi św. Fronta, Opata, którego życie błyszczało cnotami i cudami. — W Rzymie uroczystość św. Abundyusza, nadzorcy kościoła świętego Piotra.
Święty Saba, z pochodzenia będąc Gotem, poniósł śmierć męczeńską roku Pańskiego 372, licząc zaledwie lat 38 i żył za panowania Walentyniana w i Walensa. Było to wonczas, kiedy pogańscy Gotowie wśród wypraw wojennych weszli w styczność z Rzymianami i poznali chrześcijaństwo. Pomiędzy Gotami, którzy naukę Chrystusa przyjęli, znajdował się i Saba, odznaczający się przedewszystkiem cnotami i gorliwością w wierze chrześcijańskiej. Gorliwości tej dał dowody szczególniej wtedy, kiedy król Gotów Atanaryk w obawie przed coraz wzrastającą liczbą zwolenników chrześcijaństwa, do którego miał wstręt, postanowił wytępić religię chrześcijańską w swem państwie pogańskiem. Nakazał tedy zmuszać chrześcijan do spożywania mięsa, które było ofiarowane bożkom, na znak, że zrzekają się chrześcijaństwa.
Gdy św. Sabie taki rozkaz objawiono, oświadczył, że woli raczej umrzeć, niż wyprzeć się Chrystusa przez spożycie owego mięsa, ofiarowanego bogom. Odważny ten i szlachetny przykład wzmocnił w wierze towarzyszy jego, którzy i wtedy nie dali się obałamucić, kiedy im przedłożono do spożycia mięso bogom pogańskim nie ofiarowane, albowiem Saba im oświadczył, że takie wprowadzenie w błąd nie jest dozwolonem i równa się wyparciu się Chrystusa. Rozsrożeni tem oświadczeniem poganie, wypędzili go i zaledwie uszedł z życiem.
Był to mąż w wierze prosty, nabożny, w posłuszeństwie ochoczy, cichy, w mowie nieumiejętny, ale nie w nauce. Z wszystkimi pokój zachowując, i za prawdą obstając, i usta bałwochwalskie zamykając, nie był pyszny, lecz spokojny, łagodny, do wszystkiego dobrego skłonny. W kościele śpiewał i o kościół pilnie się starał, pieniędzmi gardził, w potrzebie tylko ich używając, trzeźwy, powściągliwy, towarzystwem niewieściem nie bawiący się, postów i modlitwy pilnujący, próżnej chwały się strzegący, wszystkich do dobrego życia pobudzał i całą wiarę zachował, a często w obronie jej występował.
Kiedy więc później prześladowanie chrześcijan z podwójną srogością na nowo się rozpoczęło, schwytano nasamprzód Sabę, którego najwięcej miano na oku.
Sąsiedzi jego uniewinniali się, mówiąc, że między nimi niema ani jednego chrześcijanina, ale Saba nie był zdolny do takiego przeniewierstwa i wyrzekł: za mnie nie przysięgajcie, albowiem ja wyznaję Chrystusa Pana. Tedy oni zataili swych powinowatych i wydali Sabę, mówiąc, iż to jedyny chrześcijanin, który wśród nich żyje. Pojmanego zapytał tedy król, czy ma jaką majętność? gdy mu jednakże odpowiedziano, że tylko to ma, w czem chodzi, wzgardził nim, i kazał go z więzienia wyrzucić, mówiąc: taki nie może mi ani dopomódz, ani przeszkodzić.
Nastąpiło potem trzecie prześladowanie. Gdy był blizkim dzień Wielkanocny, biegł Saba do pewnego miasta, szukając kapłana, aby z nim dzień święty przepędzić; znalazł też niejakiegoś Zanzalę i z nim Uroczystość na modlitwie przetrwał.
Trzeciego wszakże dnia przybył do owego miasteczka Akarydus, syn księcia Rotesta z wielką gromadą ludzi bezbożnych. W nocy pojmawszy śpiącego Zanzalę wraz z Sabą, wsadzili kapłana na wóz, a Sabę rozebrawszy do naga, uwiązali i wlekli po gęstem i ostrem cierniu za koniem, bijąc go przytem kijmi, w taki to okrutny sposób postępując sobie ze sługami Bożymi. Atoli odwaga Saby była niezłomna i drwił z męczarni, jakiemi chciano go zniewolić do wyrzeczenia się Chrystusa.