nieustraszoną odwagą zjednał sobie sławę, iż go nazwano Aniołem i opiekunem własnych żołnierzy, a postrachem nieprzyjaciół. W czasie tej wyprawy wojennej umarł Biskup Toulu, a Brunona jednomyślnie obrano jego następcą.
Jakkolwiek czuł się niegodnym tak wysokiego urzędu, mimo to chętnie zamienił miecz bojowy na laskę pasterską. Pierwszem jego staraniem było naprawić obyczaje duchowieństwa i zaprowadzić ścisły porządek po klasztorach. Wspierany przez dobrych współpracowników, podniósł uroczystość służby Bożej, i będąc sam muzykalnym, ulepszył muzykę kościelną. Gorliwość jego o zbawienie dusz była niestrudzoną i codziennie przy ołtarzu wylewał łzy w modlitwie za swe owieczki, codziennie w pokorze umywał nogi kilku ubogim, którym nawet posługiwał u swego stołu. Nieprzyjaciół i zawistnych, którzy go przed cesarzem oczernili, pokonał cierpliwością i łagodnością. Corocznie odbywał pielgrzymkę do Rzymu, aby Głowie Kościoła katolickiego w najgłębszej pokorze zdawać sprawę z urzędowania i aby u świętych Apostołów Piotra i Pawła dla dyecezyi swej uprosić błogosławieństwo.
W roku 1048 umarł Papież Damazy II, a Rzymianie prosili cesarza Henryka III o godnego następcę na Stolicę świętą. Cesarz powołał wszystkich książąt i Biskupów do Wormacyi, między którymi i Brunon się znajdował. Gdy go wszyscy jednomyślnie na Papieża obrali, wzbraniał się wszystkiemi siłami przyjąć tę godność; ale, że jego łzy i prośby na nic się nie zdały, uprosił sobie trzy dni namysłu, i te przepędził na bezustannej modlitwie, czuwaniu i poście. Stanąwszy następnie przed całem owem świetnem zebraniem, ukląkł i spowiadał się publicznie z wszystkich grzechów żywota swego, ażeby, jak sądził, tym sposobem wielkością grzechów zebranym książętom i Biskupom dowieść, iż się omylili w wyborze jego osoby, i że nie powinni obstawać przy mężu niegodnym owego stanowiska. Pokorą jego wszyscy tak byli wzruszeni, iż z nim razem płakali, wołając: „Takiego męża nie powinna być pozbawiona Stolica Papieska!“ Brunon zniewolony był skłonić się do tych żądań, ale przystał tylko pod warunkiem, że tak duchowieństwo jak i lud rzymski wybór ten potwierdzą.
Opatrzywszy i uporządkowawszy wszystko w dyecezyi, którą dotąd rządził, ubrał się w skromne szaty pielgrzyma i w towarzystwie kilku Biskupów, oraz wysoko cenionego Hildebranda, przeora z Clugny — późniejszego sławnego Papieża Grzegorza VII, — udał się pieszo w podróż do Rzymu. Przybywszy tamże boso, oświadczył Kardynałom i ludowi: Jeżeli wam to nie miło, iż mnie Papieżem obrano, to chętnie powrócę w me strony rodzinne. Omylił się w swych nadziejach, albowiem wszyscy go powitali Papieżem i osadzili na Stolicę świętą jako Leona IX.
Silną ręką ujął ster łodzi Piotra świętego, miotanej silnemi burzami.
W owym czasie, jak zaraza szerzyło się świętokupstwo, tj. wielki upadek obyczajów