Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0413

Ta strona została skorygowana.

dła przed swego arcykapłana Krywe. Ten dowiedziawszy się o przewinieniu pielgrzymów zawrzał strasznym gniewem, a mszcząc się za zniewagę, wyrządzoną bałwanom, uderzył włócznią w piersi świętego Wojciecha. Apostoł wzniósł ręce do Nieba i w gorącej modlitwie polecał łasce i miłosierdziu Bożemu zaślepionych pogan, którzy idąc za przykładem arcykapłana, siedmiu włóczniami przeszyli ciało tego, co im niósł zbawienie. Święty Biskup upadł z rozkrzyżowanemi rękoma na ziemię i czystego swego ducha wyzionął; rozwścieklony zaś motłoch jął rąbać szczątki Męczennika a głowę zatkniętą na dzidę zaniesiono w tryumfie do swej osady; tam też poprowadzono związanych, Radyma i Benedykta, ale niebawem poganie rozciąwszy im pęta, pozwolili wolno odejść i opuścić swą ziemię.
Obaj świadkowie męczeństwa świętego Apostoła udali się do króla Bolesława Chrobrego, który z niewymowną boleścią dowiedział się o śmierci wielce umiłowanego sługi Bożego. Przejęty ciężkim żalem i gorącem pragnieniem uczczenia św. Męczennika, wysłał Chrobry posłów do Prusaków, aby za zapłatą ciało Biskupa wydali. Poganie zgodzili się na żądanie króla polskiego, ale pod warunkiem, że dostaną tyle srebra, ile zwłoki będą ważyły. Bolesław pragnąc za jakąbądż cenę odzyskać święte szczątki, gotów był oddać nawet więcej, niż chciwi Prusacy żądali, ale Bóg cud uczynił, gdyż ciało świętego Wojciecha okazało się lekkie jak piórko, że poganie niewiele kruszczu dostali i nieomal darmo musieli święte zwłoki oddać.
Wykupione ciało sprowadził monarcha polski w granice swego państwa i z największą czcią złożył najpierw w trzemeszeńskim kościele kanoników regularnych, osadzonych tam jeszcze przez Mieczysława I. Następnie dnia 20 października 999 roku, pobożny król Bolesław przeniósł zwłoki świętego Wojciecha do swej stolicy Gniezna i pochował je w kościele katedralnym, wspaniały grobowiec świętemu Męczennikowi wystawiwszy.
Wkrótce imię świętego Apostoła Prusaków rozbrzmiało po całej Polsce, a nawet i w sąsiednich krajach chrześcijańskich, gdyż Bóg wsławił sługę Swego licznymi cudami, które się u jego grobu działy. To też na początku roku tysiącznego cesarz Otton III, dotknięty głęboko śmiercią swego przyjaciela i nauczyciela, wybrał się z Rzymu, w świetnym orszaku Biskupów, kapłanów, dostojników kościelnych i rycerzy, na pielgrzymkę do Gniezna i grób świętego Biskupa z wielką pobożnością nawiedził; całą drogę, odkąd ujrzał wieże świątyni gnieźnieńskiej, szedł Otton pieszo i boso. Ale największą czcią i miłością otoczyli Polacy pamięć swego św. Apostoła: w licznych potrzebach uciekali się do orędownictwa świętego Wojciecha, a nigdy nie napróżno; idąc do walki z nieprzyjaciółmi Wiary św. śpiewało rycerstwo polskie pieśń „Bogarodzica Dziewica.“
Chociaż tysiąc lat blizko upłynęło od śmierci świętego Męczennika, po dziś dzień liczne pielgrzymki, w dniu 23 kwietnia, śpieszą do Gniezna, gdzie w katedralnym kościele wznosi się piękny grobowiec wielkiego Patrona kraju naszego.
Nie stracił nic na tem święty Wojciech, że Prażanie z nauki i pracy jego korzystać nie chcieli. Bóg bowiem wynagrodził go tak dobrze, jak gdyby był z najlepszym skutkiem pracował. Niech Bóg będzie jedynym celem prac i zabiegów twoich, a nie będziesz się potrzebował troszczyć o to, jak ci się powiodą. Wówczas choćbyś ani nagrody, ani wdzięczności od ludzi nie doznał; choćbyś nawet nie widział upragnionych owoców twej usilnej pracy, nic na tem nie stracisz; bo w każdym razie czekać cię będzie bogata i pewna zapłata u Boga.

Nauka moralna.

Święty Wojciech zaprzestał śmiechu do końca życia, gdy był obecnym przy śmierci Biskupa, swego poprzednika, a który umarł, ciężko sobie wyrzucając zdrożności, jakich jako Biskup za życia się dopuszczał. Jakże okropnym i straszliwym musi być zgon dla samego grzesznika, jeżeli świadka owych boleści moralnych, nad łożem stojącego na całe życie przestrasza. Dla świętego Wojciecha żywa pamięć tej okropnej śmierci była bezustanną podnietą do sposobienia się przez całe życie na śmierć bez wyrzutów sumienia. I ty, Czytelniku miły, użyj tego wybornego środka i miarkuj sobie z rozwagą, jak straszliwy czekałby cię koniec, gdybyś życia twego