Chosroesa. — W Rzymie przeniesienie św. Flawiusza Klemensa, Konsularyusza, który za cesarza Domicyana cierpiał za Wiarę św. Ciało jego odnaleziono w Bazylice św. Klemensa, Papieża i złożono tamże z wielką uroczystością. — Tego samego dnia uroczystość św. Niceasa, Biskupa Akwilei, odznaczonego tak wiedzą jak świętością. — W Neapolu w Kampanii uroczystość św. Jana, Biskupa, którego św. Paulin, Biskup Noli, powołał do szczęśliwości wiecznej. — W klasztorze Clugny pamiątka św. Konsorcyi, Dziewicy. — W Rzymie uroczystość błog. Papieża Innocentego V, czynnego z mądrem umiarkowaniem w obronie wolności Kościoła i zgody ludów chrześcijańskich. Cześć jego zalecił i potwierdził Papież Leon XIII.
Święta Maryanna, nazwana Egniską, od miasta Egni, w którem długo przebywała, urodziła się w miasteczku Niwella, w Biskupstwie Leodyjskiem, w Belgii położonem, roku Pańskiego 1177, z rodziców w wielkie dostatki opływających. Od najmłodszych lat uprzedził ją Pan Bóg szczególnemi łaskami, zapowiadającemi wysoką świętobliwość, do jakiej z czasem dojść miała. Już wtedy Pan Jezus, który chciał aby w Nim jednym całe swoje szczęście znajdowała, oderwał jej serce od rzeczy stworzonych. Maryanna wzgardziła wszystkiem, w czem młode dziewice zwykle największe mają upodobanie, to jest płochemi rozrywkami, uciechami światowemi i strojami. Rodzice dawali jej przepyszne suknie, klejnoty, drogie perły, a ona starała się jak najrzadziej takowych używać. Lecz za to wielkie miała upodobanie w samotności, na którą często się udając, modliła się gorąco i rozpamiętywała wieczne prawdy. O północy nawet wstawała, a ujmując sobie spoczynku, trwała na modlitwie; dla ubogich okazywała wielkie miłosierdzie, a dla zakonnic taką czcią była przejęta, że gdy je gdzie spotkała, natenczas całowała ich ślady po ziemi.
Gdy skończyła lat czternaście, wydali ją rodzice za mąż, a wkrótce męża do tego skłoniła, iż oboje czystość Panu Bogu dozgonną obiecali i wzgardziwszy dobrami doczesnemi, wszystko co mieli, ubogim rozdali.
Często bardzo przystępowała do Stołu Pańskiego, a wina nigdy nie piła, ani mięsa nie jadła. Kiedy się zaś zdarzyło, że po ciężkiej chorobie na pokrzepienie sił mięso jeść i wino pić musiała, to za to na umartwienie wyrzynała sobie kawałki ciała, z czego pozostały blizny, które potem ujrzeli obmywający po jej śmierci jej ciało. Zwykłem jej pożywieniem był chleb czarny i twardy, a czasem jadła jarzynę i owoc z drzew. Przez trzy lata raz tylko na dzień jadła kawałek chleba i wodę piła. Czasem dni jedenaście, od Wniebowstąpienia aż do Świątek, nie jadła nic, a głowa jej nie zabolała i tak czerstwą była, że przytem rozmaite roboty mogła wykonywać. Kościół od miejsca jej zamieszkania był dwie mile odległy, tam często pieszo z jedną towarzyszką chodząc, bezustannie po drodze się modliła. Na podstępach szatańskich sama się znała i innych z nich wyswobadzała. Snu bardzo mało używała, sypiała tylko na gołej słomie, często w kościele noce spędzała na modlitwie, a jeśli znużona zasnęła, z Chrystusem rozmawiała. Szaty nosiła bardzo skromne, a włosienicę pod spodem.
W milczeniu tak się kochała, iż raz od Krzyża świętego aż do Wielkiejnocy żadnego do ludzi słowa nie przemówiła.
Gdy pewien Prałat, Gwido z Kameraku, zboczył z drogi, aby ją odwiedzić, śmiał się z niego towarzysz podróży, Kanonik jeden, mówiąc: „Muchy gonić chcesz, jak gdybyś niewiasty nie widział“, i odszedł na stronę, podczas gdy Gwido z nią rozmawiał. Wreszcie zaczęło się owemu Kanonikowi dłużyć, sam przeto poszedł ku nim, a zobaczywszy twarz Maryanny, jaśniejącą osobliwym blaskiem, rozrzewnił się i już sam potem odejść