i otrzymał z panem swoim koronę męczeńską. — W Anglii uroczystość św. Edyltrudy, Królowej i Dziewicy, co słynna świętobliwością i cudami odeszła z ziemi; ciało jej znaleziono w jedenaście lat po śmierci nienaruszone.
Gdy przyjść miał z wysokości Bóg w ciele ludzkiem, aby nas oświecić w ciemnościach i wybawić z niewoli wiecznej i gniewu Boskiego, rozgłosił przyjście Swoje, dawno obiecane u Proroków, przesławnym Janem jako przesłańcem Swym. Posłał przed Sobą wielką i głośną trąbę, człowieka wsławionego cudami dziwnymi przy narodzeniu, żywotem niesłychanym i nauką, iż wszystka ziemia żydowska, która najpierwej Mesyasza czekała, oko i ucho swoje podnieść na niego musiała. Dziecię jeszcze nie poczęte w żywocie, z Nieba się przez wielkiego posła Archanioła Gabryela przy ołtarzu w kościele zwiastuje i mianuje. Ojciec widzeniem Anielskiem zastraszony, niedowiarstwa swego karanie odnosząc, mowę traci. Matka stara, z przyrodzonego biegu niepłodna, rodzi. Po porodzeniu otwierają się ojcu nieme usta i związany język na chwałę Bożą i proroctwo mówić poczyna. Dziecię w żywocie matki prorokuje; jeszcze na świat nie wychodząc, matkę naucza i ukazuje w żywocie panieńskim Pana jej, któremu się kłaniać miała. Na puszczę prędko wychodzi, od ludzi się kryje, pustelniczy i ostry żywot wiedzie. Pokarmem jego szarańcza i korzonki; chleba i wina nie zna. Odzieniem jego skóra wielbłądowa, poduszką kamień, łożem ziemia, niebo pokryciem. Dorósłszy lat trzydziestu, nie bywając w żadnej szkole, wychodzi na nauczanie ludzi. Wykłada Proroków, opowiada przyjście Mesyasza, złości gromi, królów, panów i stany wszystkie straszy, nikomu nie folguje, grzechy wszystkich karci. A kto się na takie dziwne rzeczy nie obudził?
Na głos takiej trąby biegli ludzie, na puszczę. Zbiegali się panowie, uczeni, pospolici, żołnierze i wszystkie stany. Nakoniec wyprawili do niego poselstwo wszyscy kapłani i uczeni, pytając, czy jest onym oczekiwanym Mesyaszem. A on w pokorze serca wyznał i nie zaprzał, że nie jest Chrystusem.
O tem wszystkiem opowiada nam Ewangelia święta, i tak święty Łukasz Ewangelista opisuje[1]: „Stało się słowo Pańskie do Jana, syna Zacharyaszowego, na puszczy. I przyszedł do wszystkiej krainy Jordanu, opowiadając chrzest pokuty na odpuszczenie grzechów. Mówił tedy do rzesz, które wychodziły aby były ochrzcone od niego: Rodzaju jaszczurczy, kto wam pokazał, żebyście uciekali przed gniewem przyszłym? Czyńcie tedy owoce godne pokuty, a nie poczynajcie mówić: Ojca mamy Abrahama. Albowiem wam powiadam, iż mocen jest Bóg z tych kamieni wzbudzić syny Abrahamowe. Boć już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. A przetoż wszelkie drzewo nie rodzące owocu dobrego, będzie wycięte i w ogień wrzucone. I pytały go rzesze, mówiąc: Cóż tedy czynić będziem? A odpowiadając, mówił im: Kto ma dwie suknie, niech da niemającemu; a kto ma pokarmy, niech także uczyni. Przyszli też celnicy, aby byli ochrzczeni, i rzekli mu: Nauczycielu, co czynić będziemy? A on rzekł do nich: Nic więcej nie czyńcie nad to, co wam postanowiono. Pytali go też i żołnierze, mówiąc: Co mamy czynić i my? I rzekł im: Żadnego nie bijcie, ani potwarzajcie, ale na żołdzie waszym przestawajcie. A gdy się lud domniemywał, i wszyscy myśleli w sercach swych o Janie, by snać on nie był Chrystusem, odpowiedział Jan wszystkim, mówiąc: Jać was chrzcę wodą, aleć przyjdzie mocniejszy nad mię, którego nie jestem godzien rozwiązać rzemyka butów Jego: ten was chrzcić będzie Duchem świętym i ogniem. Którego łopata w ręku Jego, i wychędoży bojowisko Swoje, i zgromadzi pszenicę do