urzeczywistnili, iż mu zabili obu synków, gdy ci nic nie przeczuwając, zwiedzili kopalnie. Z powodu straty dziatek dotknięci byli rodzice niewypowiedzianą boleścią. Emma płakała dzień i noc nad grobem swych ulubieńców, znajdując jedynie ulgę w modlitwie; zarazem błagała Boga o łaskę i przebaczenie grzechu zabójcom. Przeciwnie Wilhelm zawrzał zemstą, zebrał oddział żołnierzy, napadł na obwarowanych robotników, a zwyciężywszy ich w bitwie, wielu z nich pozabijał, sądząc, że się tym sposobem zemści za śmierć synów. Rozlane jednakże strumienie krwi nie ożywiły mu dzieci, przeciwnie wzbudziły w nim zgryzoty sumienia, iż obok winnych zadał śmierć również wielu niewinnym. Rozpaczą miotany i nie mogąc znieść żalu małżonki, oblókł się w szaty pokutnicze, udając się na pielgrzymkę do Rzymu, aby tam szukać spokoju u grobu św. Męczenników. Po szczerym żalu uzyskał odpuszczenie grzechów od Papieża samego, poczem wracając do domu, w drodze umarł.
Została tedy Emma bezdzietną wdową, mając po tylu dotkliwych stratach serce zakrwawione i tylko w modlitwie i udzielaniu jałmużny szukała ukojenia boleści.
Wysłuchał Pan Bóg wreszcie jej modłów i natchnął ją myślą utworzenia nowej rodziny, która ją przeżyć miała.
Zbudowała ona bowiem na cześć Matki Boskiej Bolesnej w lesistej dolinie Gurku wspaniały klasztor żeński, obdarzyła go sowicie funduszami na utrzymanie siedmdziesięciu dziewic, i obok niego ufundowała klasztor dla dwudziestu zakonników, którzy mieli mieć pieczę nad nabożeństwem i nad duszpasterstwem.
Wspaniałemi temi budowlami osobiście kierowała i codziennie sama wypłacała robotnikom. Gdy wkońcu budowle zupełnie ukończyła, rozdała książęcy majątek na kościoły i klasztory, uprosiwszy sobie z wielką pokorą u władzy kościelnej łaskę o przyjęcie jej na zakonnicę tegoż klasztoru.
W ubogiej sukni zakonnej przeżyła jeszcze trzy lata wśród pracy i modlitwy i tam też zakończyła żywot doczesny w r. 1045. Dużo cudów zdarzyło się na jej grobie, a wojna z Turkami opóźniła jej przyjęcie w poczet Świętych Pańskich. Dopiero bowiem Papież Pius II ogłosił ją jako Świętą, a klasztor ten został potem Stolicą Biskupią.
Żywot świętej Emmy wykazuje nam, w jak blizkiej styczności wzajemnej znajdują się dwa uczucia ziemskie: radość i smutek i jak łatwo i niespodzianie nieraz z jednego uczucia przechodzimy w drugie.
Ażebyśmy w tych zmieniających się uczuciach nie tracili spokoju, tak potrzebnego dla każdego chrześcijanina, należy nam rok rocznie uroczyście obchodzić dzień święta własnego Patrona lub Patronki, albowiem imię to przywodzi nam na myśl dzień ważny, w którym otrzymaliśmy Chrzest święty, przez który oczyszczeni z grzechu pierworodnego staliśmy się przez to prawdziwemi dziećmi Jezusa Chrystusa.
Przed przyjęciem Chrztu św. zamkniętą nam była droga do zbawienia. Przez Chrzest święty stajemy się zupełnie innemi istotami; przed Chrztem św. byliśmy dziećmi gniewu Bożego, a po Chrzcie świętym dziećmi miłości i upodobania.
Przez otrzymanie imienia świętego Patrona lub Patronki w Imię Ojca, Syna i Ducha świętego, udzielił nam Pan Bóg trojakich nadprzyrodzonych zdolności. W Imię Ojca otrzymujemy zdolność wierzenia w to, czego uczy po wszystkie czasy Jezus Chrystus, Apostołowie i Kościół święty. W Imię Syna otrzymujemy zdolność ufności w to, co Jezus Chrystus zapowiedział i co nam przypadnie w udziale po otrzymaniu Sakramentów świętych. W Imię Ducha świętego zaś otrzymujemy zdolność miłowania Boga z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił naszych.
Imię, które otrzymałeś na Chrzcie świętym, przypomina ci, że Duch święty oddał cię w opiekę Kościoła katolickiego, Matki Boskiej, świętego Anioła Stróża i wszystkich Świętych, aby ta opieka dopomagała ci do jak największego rozwoju sił twoich umysłowych w wierze, nadziei i miłości.
Jak daleko postąpić możesz w tych zdolnościach, daje ci dowód i zarazem przykład święta Emma, która, upadając nieomal pod brzemieniem cierpienia duszy, okazywała gorliwość w czci ku Bogu i pełną