nie zdołało, ani oddalenie, ani też utrudzenie. Święta Dziewica przybyła do domu Zacharaszowego, pozdrowiła pobożną ciotkę, która, natchniona Duchem św. w ten sposób się odezwała: „Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twego. Skąd przychodzę do tego szczęścia, iż Matka Pana mego do mnie zawitać raczy? Błogosławionaś, ponieważ uwierzyłaś; gdyż co ci Pan objawił, to się spełni.“
Utajoną radością napełniona, milczy Marya, aż wreszcie nie może pohamować uczucia Swego. Jako służebnica nie życzy dla siebie ni chwały, ni czci; cała cześć i chwała należy się Jej Panu, tj. Bogu. Pokorna i radością przejęta Dziewica intonuje wspaniały Hymn, znany pod nazwą: „Magnifikat“: „Wielbij duszo Moja Pana, i rozradował się duch Mój w Bogu, Zbawicielu Moim, iż wejrzał na nizkość służebnicy Swojej! oto bowiem odtąd błogosławioną Mię nazywać będą wszystkie narody.“
Ale święta Panna nie poprzestała na owych słowach. Pragnąc być pokorną i nizką służebnicą, pozostała przez trzy miesiące u ciotki i pełniła u niej posługi. Z tych pobożnych słów dwóch świętych, ubłogosławionych Niewiast, z których jedna nosiła w żywocie swym Jana Chrzciciela, druga miała pod sercem samego Zbawiciela, łatwo się domyślimy, jakie były dalsze ich rozmowy, jakie pytania i odpowiedzi. Dziewica święta, która dotąd nic nie wspomniała o nowinie zwiastowania Jej przez Anioła i o wyniesieniu na wysokie dostojeństwo Matki Bożej, radowała się, że może się z ciotką podzielić świętą Tajemnicą, i że może Elżbiecie świadczyć przysługi niezbędne w jej obecnem położeniu. Gdy się zaś dzień narodzin Jana świętego zbliżać począł, Matka Boża wróciła do Nazaretu i dała tem dowód skromności panieńskiej, tak jak poprzednio odwiedzinami okazała rzetelne przywiązanie i szczerą przyjaźń.
Wypadek powyżej opisany niech nam posłuży za naukę, jak i kogo mamy odwiedzać, ażebyśmy wraz z bliźnimi odnieśli korzyść z odwiedzin i ustrzegli się grzechu.
Nasamprzód baczmy na to, aby powód i cel naszych odwiedzin był dobrym i godziwym. Kto odwiedza innych dla zabicia czasu albo z lenistwa, kto narzuca się znajomym, aby czas trwonić na czczych gadaninach, plotkach, obmowie i czernieniu bliźnich, ten grzeszy i szkodę ponosi na duszy. Jak Najświętsza Panna, odwiedzając świętą Elżbietę, miała tylko na celu okazanie ciotce przywiązania i współczucia, tak i nasz cel w podobnych przypadkach powinien być godziwym i moralnym, bądź, że pragniemy zadość uczynić wymaganiom grzeczności, bądź, że powoduje nami chęć wyświadczenia przysługi, bądź, że trzeba nam wytchnienia i wypoczynku. Przy odwiedzinach uważajmy więc na to, ażebyśmy przy powrocie nie doznawali wyrzutów