Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0748

Ta strona została skorygowana.

króla Ludwika XIII, który mianował Wincentego swym jałmużnikiem i duchownym zwierzchnikiem wszystkich galerników we Francyi.

Święty Wincenty Pauli.

W nowym swym urzędzie uważał za pierwszy swój obowiązek udać się do Marsylii w celu odwiedzenia galerników, ale jakże się przeraził, widząc w nich raczej szatanów, niż ludzi. Każda wzmianka o Bogu i religii wprawiała ich we wściekłość. Jednego z rozpaczających ocalił tym sposobem, że za zezwoleniem dozórcy zdjął z niego kajdany i przywdziawszy je sam, pracował za niego dopóty, póki się czas kary nie skończył. Hrabia Gondy dziwiąc się, że Wincenty nie wraca, przybył do Marsylii i zdumiony, że go widzi między galernikami, kazał mu zdjąć kajdany i przywiózł go z tryumfem do Paryża. Tu założył Wincenty zakon „Sióstr Miłosierdzia“ znanych u nas pod nazwą „Szarytek“, i nadał im regułę bez ślubów obowięzujących ich na cały przeciąg żywota, oświadczając zarazem, że „klasztorem ich mają być ulice miejskie i szpitale ubogich i chorych, klauzurą bojaźń Boża, a zasłoną skromność i wstydliwość.“
Drugiem dziełem miłosierdzia jego był wielki dom podrzutków, utrzymywany przez dobroczynne panie, w którym przeszło 10 tysięcy sierot doznaje po dziś dzień dobrodziejstw utrzymania i wychowania. Założył kilka domów dla księży, zjeżdżających się na ćwiczenia duchowne, klasztor Magdalenek dla podupadłych moralnie niewiast, zakład dla źle wychowanych chłopców, instytut dla obłąkanych, Stowarzyszenie „Dziewic Krzyża świętego“, mające na celu wychowanie religijne dziewcząt i wyuczenie ich robót kobiecych; Stowarzyszenie „Córek Opatrzności“ dla dziewcząt zostających w położeniu niebezpiecznem i potrzebującym pomocy, ogromny szpital w Paryżu, a w Burgundyi „Stowarzyszenie rozkrzewiania wiary.“ W celu łagodzenia spustoszeń zrządzonych przez wojnę i nędzę głodową, wydał przez lat dwadzieścia około czternaście milionów złotych srebrnych.
Mimo tak olbrzymich zajęć, starań, trosk i zachodów, znalazł jeszcze tyle czasu, aby być spowiednikiem najznamienitszych rodzin w Paryżu, doradcą książąt i Biskupów, kierownikiem ćwiczeń duchownych, szermierzem Kościoła przeciw obłędom kalwinizmu i „radcą stanu w sprawach duchownych.“ Z wszystkimi nieomal wielkimi mężami świata chrześcijańskiego utrzymywał korespondencyę piśmienną i z polecenia świętego Franciszka Salezego miał nadzór nad zakonem „Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny“ we Francyi. Niepodobna pojąć, jak jeden człowiek mógł podołać takiemu nawałowi pracy i jeszcze znaleźć tyle czasu, aby poświęcić kilka godzin modlitwie i rozpamiętywaniu.
Kto odgadnie, jakim cudem zdołał przeciągnąć dni żywota swego aż do 85 lat, zwłaszcza, że zdrowie jego już w Afryce mocno ucierpiało, że wiele nocy strawił bezsennie, że miał otwarte rany w nogach, że cierpiał przez długie lata na febrę się powta-