Uroczystość św. Piotra w okowach obchodzi Kościół katolicki już od najdawniejszych czasów. Przypomina ona nam serdeczną miłość, jaką pierwsi chrześcijanie okazywali namiestnikowi Chrystusa na ziemi i niewzruszone zaufanie, z jakiem w utrapieniach liczyli na opiekę Wszechmocnego.
Herod Agryppa I, wnuk owego Heroda, który w Betleemie kazał wymordować niemowlęta, wychowany był w Rzymie, skąd wreszcie z powodu marnotrawstwa i licznych długów zniewolony był uciec. Wyćwiczony w pochlebstwie i obłudzie, umiał sobie jednak utorować drogę do serca nieudolnego i nikczemnego Kaliguli, cesarza, który uczynił go namiestnikiem większej części ziemi Judzkiej, a cesarz Klaudyusz mianował go w roku 41 królem całej Palestyny.
Herod, znając słabą stronę swych poddanych, dwojako począł im schlebiać, zachowując z jednej strony jak najskrupulatniej obrzędy i ustawy żydowskie, przyczem na pozór brał pobożny udział w ich nabożeństwie, podczas gdy znowu drugostronnie podsycał nienawiść żydów przeciw chrześcijanom srogiem prześladowaniem wyznawców Chrystusa. Gdy więc nadeszła Wielkanoc i tysiące żydów zamiejscowych zbiegło się do Jerozolimy, postanowił skorzystać z tej sposobności, a tem samem rozszerzyć swą gorliwość w wierze. I tak krótko przed świętami kazał ściąć św. Jakóba (zobacz pod dniem 25 lipca). Motłoch upojony radością, szczerze mu przyklasnął. Ucieszon nadto wziętością i popularnością, jaką mu to okrucieństwo zjednało, pokwapił się tyran osadzić w więzieniu głowę i naczelnika chrześcijan, a tem samem rozradować żydów drugim czynem gwałtu. Ale przypadające na tę porę święta spowodowały go do odłożenia krwawego widowiska na czas późniejszy.