łał na wygnanie do pustych miejsc, gdzie ich trudzono ciężkiemi robotami, chleb im tylko jęczmienny dając na pożywienie. Następnie zawezwał Biskupów na dysputę z biskupami aryańskimi. Przyszedł dzień naznaczony: zjechało się wiele Biskupów katolickich, ale ich król z odzienia złupić i wypchnąć za mury miasta kazał, wszystkie kościoły katolickie pozamykał, majętność Biskupów swym ministrom przysądził, po całym kraju rozesłał katów, aby jednegoż czasu katolików męczono i na aryańską wiarę niewolono. Wiele się stąd działo męczeństwa i morderczych okrucieństw. Przy tej sposobności nie godzi się też opuścić postępku dyakona Murytty, już w leciech będącego, który niedawno przedtem wziął był za syna, jako ojciec chrzestny, niejakiego Elpidyfora. Tenże przystawszy następnie do aryanów, zaparł się chrztu i Trójcy świętej i był nad innych okrutniejszy, postawiony od króla egzekutorem na katolików. Murytta, gdy go już wiązać poczęto, wyrwał z zanadrza chustkę tajemnie chowaną, w której Elpidyfora ze chrztu podniósł, i taką mową żałosną dziwnie lud wszystek rozrzewnił: To jest, Elpidyforze, owa suknia, znak niewinności, w której ja, ojciec twój duchowny, ciebie przyjąłem. Gdzie jest wiara twoja i wyznanie Trójcy świętej, któreś na chrzcie uczynił? Co rzeczesz na on dzień, gdy cię spytają, gdzie twoja suknia godowa? Wyzułeś się z błogosławieństwa, a oblókłeś przekleństwo kacerskie. Tę szatę na potępienie twoje ukazuję, i oświadczam się przed Bogiem i przed ludźmi, żem cię upominał, że nie jestem uczestnikiem grzechu i zguby twojej. — Słysząc to ludzie płakali.
Eugeniusz święty, Biskup, posłany był pod strażą jednego srogiego aryanina na głęboką pustynię. Tam święty Biskup opłakując niepokoje i ucisk Kościoła, paraliżem rażony został. Chcąc go ów aryanin domorzyć, ocet mocny mu pić kazał. Pił, ale jednak z łaski Bożej szkody na zdrowiu nie odniósł.
Wiele jeszcze innych niewypowiedzianych okrucieństw ucierpiał Kościół Boży od tych aryańskich heretyków. Lecz Pan Bóg zmiłował się nad Oblubienicą Swoją i strącił wreszcie z państwa onego tyrana Hunneryka. Po siódmym bowiem roku jego panowania, robaki żywcem go roztoczyły, ciało z niego objadły i kości pogryzły, tak iż do pogrzebu tylko części ciała niesiono. A Kościół cierpliwością ukoronowany i krwią Męczenników posilony, wyniósł wiarę Chrystus, Król mocny — a uspokoił i dał zwycięstwo ten, który z Ojcem i Duchem świętym w jedności Trójcy świętej żyje i panuje na wieki wieków.
Dużo jeszcze jest owiec, które nie należą do owczarni Chrystusowej. Są niemi najpierw poganie, którzy dotąd nie przyjęli Ewangelii Chrystusowej i dzielą się na dwie kategorye: jedni rządzą się prawem rozumu i nie czynią nic przeciwko rozumowi, ale takich jest mała liczba — drudzy są, którzy nie tylko wiary nie mają, ale czynią przeciw