bowiem podnieść Hipolita, przywdziać go w strój jego rycerski, a następnie łagodnie do niego zaczął przemawiać, prosząc go, aby nie był upartym i skorzystał z łask cesarskich, jakich gotów jest mu udzielić. Upewnił go nadto, że byleby odstąpił Chrystusa, natychmiast go na wyższy stopień wyniesie i hojnie obdarzy. Hipolit nie zważał jednak na oczekujące go świetne widoki i rzekł: „Jedynem mojem szczęściem i chlubą jest być żołnierzem Chrystusowym; pod Jego też chorągwią chętnie umrę.“ Nie wiedząc sobie rady, wydał tyran wyrok zabrania na korzyść rządu wszystkich jego dość znacznych dóbr, a całą rodzinę jego chrześcijańską kazał uwięzić.
Nazajutrz stawiono wszystkich przed cesarzem. Była między innemi w ich liczbie staruszka imieniem Konkordya, która wykarmiła i wychowała Hipolita a teraz jako najgorliwsza między nimi chrześcijanka wszystkich do męstwa i wytrwałości zagrzewała. Cesarz do niej nasamprzód się zwrócił, przedstawiając zarazem, żeby wzgląd miała na swój wiek podeszły, a nie była tak zuchwałą jak jej wychowaniec Hipolit, który to śmiercią teraz przypłaci. Święta Niewiasta owa tak mu jednak na to odpowiedziała: „Zarówno ja sama jak i wszyscy tu przed tobą zgromadzeni, wolimy raczej wraz z Hipolitem zaszczytnie śmierć ponieść, aniżeli okazać się niegodnymi jego naśladowania, a tem samem przed ludźmi okryć się hańbą, a przed Bogiem popełnić zbrodnię.“ Waleryan uniesiony tedy wielkim gniewem, zawołał: „Kto jest ze stanu niewolniczego, tak jak ta niewiasta, nie słowami lecz biciem da się przywieść do rozumu.“ Kazał więc Konkordyę dopóty bić knutami, zaopatrzonymi na końcu w kulki ołowiane, dopóki albo nie wyrzecze się Chrystusa, albo też ducha nie wyzionie. Nie trwało jednak długo, a jeszcze w oczach swego wychowanka koronę męczeńską otrzymała.
Kazał tedy cesarz Waleryan Hipolita wraz z całą jego rodziną wyprowadzić za bramę Tyburtyńską i tamże wszystkich jego krewnych wraz ze sługami pościnać. Jego samego zaś na pamiątkę owego pogańskiego młodzieńca tegoż imienia, którego konie rozszarpały, kazał uwiązać do ogona dzikiego rumaka i potem wypędzić w pole. Wśród tak barbarzyńskiego męczeństwa oddał Święty ducha Bogu w dniu 13 sierpnia roku Pańskiego 258. Ciało jego w kawałki poszarpane, tegoż dnia skrycie wyszukane przez kapłana Justyna i innych chrześcijan, pochowane zostało na polu Werańskiem, blizko kościoła świętego Wawrzyńca.
Niema większego szczęścia na tym padole płaczu, nad miłość Pana Jezusa; On przyszedł na świat dla nas, a my dla Niego stworzeni jesteśmy; On jest naszą miłością, a wszystkie inne rzeczy uszczęśliwić nas nie mogą, bo On tylko sam pragnienie serca naszego zaspokoić może i On udziela tego szczęścia, które już w całej pełności posiadają Święci w Niebie. Tego szczęścia, tej miłości Pana Jezusa żadna siła stworzona pozbawić nas nie może, chyba jeżelibyśmy sami od niej odstąpili. Mimo to możemy jeszcze żyć tą nadzieją, że niedługo po krótkiem życiu doczesnem, pozwoli się Pan Jezus daleko doskonalszym sposobem kochać, przez co już tu na ziemi używa się rozkoszy niebiańskiej. Czyliż może na tej ziemi być co szczęśliwszego nad to, gdy śmiało powiedzieć można: Jezus jest mój a ja Jego, i nic mnie od Niego odłączyć nie zdoła. Miłość Chrystusa jest zadatkiem naszego szczęścia w Niebie i nieodzowny znak naszego przeznaczenia. Gdybyśmy więc poznali Jego wielką ku nam miłość, łamalibyśmy wszystkie trudności i przeszkody, aby ogień miłości wzniecić w sercach naszych; myśl i serce nasze ciągle zwracalibyśmy do miłości Pana Jezusa. Nikt jednakże tej miłości nie może wzniecić w naszych sercach, tylko Ty sam, dobry Jezu, więc Cię o to prosimy przez Twą miłość ku nam, zapal i rozgrzej zimne serca nasze.
Spraw, prosimy, Wszechmogący Boże, aby czcigodna uroczystość świętego Męczennika Twego, Hipolita, rozbudziła w sercach naszych uczucia pobożności, a nadto zapewniła nam zbawienie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. który króluje