Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0835

Ta strona została skorygowana.

Dnia ósmego Synaczka Swego najmilszego podała na zakonną ranę obrzezania. Po czterdziestu dniach zaniosła Go do kościoła, oddając Go Bogu. Tam usłyszała proroctwo od Symeona, iż ten Synaczek będzie na powstanie i upadek wielu, a onejże samej serce miecz boleści przebije. Co się Jej potem prędko iścić poczęło. Bo król Herod umyślił Dzieciątko okrutnie zamordować. W nocy za rozkazem Anioła uchodzić musiała z Dzieciątkiem i Józefem świętym do Egiptu. Tam, w cudzej stronie wyrabiany chleb, podła żywność, przemieszkiwanie w obcych kątach, tęskność do ojczystej krainy serce Jej panieńskie trapiły. A gdy znowu na rozkaz Anioła wracała do ziemi żydowskiej, nowa trwoga przeraziła Jej serce, by syn okrutnego Heroda nad Dzieciątkiem ojcowskiego okrucieństwa wykonać nie chciał. I zamieszkali wreszcie w miasteczku Nazarecie w Galilei, gdzie już nie sięgało ramię króla Heroda. Gdy Jezus miał lat dwanaście, poszedł z rodzicami na Święta Wielkanocne do Jerozolimy. Tu pozostał przez trzy dni w kościele, a rodzice mając Go za zgubionego, z boleścią i smutkiem Go szukali, aż znalazłszy Go między doktorami, uradowali się bardzo. I wrócili do Nazaret, a Jezus, Pan Stworzenia wszystkiego, był im poddany. Przemieszkał z nimi, aż Mu było lat trzydzieści, Raj i Niebo im z obecności Swej czyniąc.
Gdy już miał Pan Jezus lat trzydzieści, trafiło się u krewnych Panny Przeczystej małżeństwo w Kanie Galilejskiej, na którem dla pomocy powinowatym i uczczenia gości, Panna Najświętsza być nie zaniechała. Na gody te wezwany też był Pan Jezus i uczniowie Jego. Gdy jednak podczas uczty wina zabrakło, litościwa i miłosierna Panna, mając wielką wiarę o wszechmocności Syna Swego i o Bóstwie Jego, przedłożyła Mu pokornie niedostatek on, nic więcej nie mówiąc, jak: Wina nie mają. Nie wzgardził Syn pokorną prośbą Matki, bo z wody naczynił wina wybornego, czem wstyd ubogich gospodarzy oddalił, a Małżeństwo święte uczcił, jako też Bóstwo Swoje wszechmocne objawił.
Gdy się następnie Pan Jezus począł ludziom oznajmiać i wsie i miasta obchodzić, Najświętsza Matka drogi skarb słów Jego w Serce, jak w skarbnicę kościelną przyjmowała.
Patrzała też potem po Ostatniej Wieczerzy na pojmanie Pana i Syna Swego, wchodziła w dom Kaifaszów, widziała tam Męki Jego i zelżywości. Patrzała, jak był wodzony od sędziego do sędziego. Słyszała nań krzyki i wrzaski: Ukrzyżuj — ukrzyżuj! Widziała, jak był biczowany, koronowany, naśmiany, na śmierć skazany. Iżali tyle ran na Sercu nie wzięła, ile ich Syn Jej brał na ciele? Pewnie Ją siła Boska trzymała, bo biorąc po ludzku, dla nieznośnej serca boleści i od smutku po tysiąckroć umrzeć mogła.
A jakiej gorzkości doznała, gdy już na górze postawiono krzyż i widziała na nim sromotnie i zelżywie rozpiętego Syna Swego! Patrzała na nagość Tego, który Niebo obłokami pokrywa. Patrzała na one twarde gwoździe, na których zawieszone było ciało z Jej ciała i członki z Jej członków; iżali nie Sama na drzewie onem wisiała i przykuta była? Płynęła jako z czterech źródeł krew z nóg i rąk Jego. Płynęły łzy jako z dwóch krynic z oczu Jej, a przecie w oczy Jego, który na Nią i na inne patrzał, pilnie patrzeć chciała. Słyszała naśmiewiska i urągania nieprzyjaciół, które jako ostre gwoździe Jej serce przebijały. Stała pod krzyżem, mocna w wierze, krzyków żadnych i nieprzystojnego narzekania nie czyniąc. Słyszała, iż Syn z łotrem rozmawiał, pragnąc słowo Jego do Siebie usłyszeć, testamentu Jego czekając. A owo Pan Jezus wejrzawszy łaskawie na miłą Matkę, użył spłynionych krwią oczu i języka uschłego z męki i z krwią wylania, na posługę Swej Matki, i uczniowi najmilszemu, Janowi, testamentem w opiekę Ją oddał.
Żalu po umarłym, jako też nabożeństwa i żałości słowami wyrazić nie możemy. Przy grobie siedziała nie odchodząc; inni przychodzili i odchodzili, ale Ona czekała pewnego zmartwychwstania Jego. Nie kto inny też dał Ewangelistom wiadomość o trzęsieniu ziemi, przestraszeniu stróżów i o zstąpieniu Aniołów, przeto pierwej, niżeli inni, i lepiej oglądała Syna Swego w chwale żywego. Często w onych czterdziestu dniach po zmartwychwstaniu widywała Syna, Boga Swego, i rozmowy Jego używała.