niałej świątyni Najświętszej Maryi Panny w Krakowie.
Już w dziecięcych latach ćwiczył się Jacek w modlitwie i w naukach i rychło wyświęcony został przez stryja Iwona Odrowąża na kapłana. Widząc, że kapłan, który chce zbawiennie działać, winien przyświecać nauką, wysłał go Iwon na dalszą naukę w dalekie kraje, najprzód do Pragi w Czechach, a później do Bononii we Włoszech. Jacek nie zawiódł też jego nadziei, i pilnie się przykładał do nauk, przestrzegając przytem czystości duszy i ciała. Powróciwszy do rodzinnego kraju jako doktor Teologii, wrócił nieskażony w obyczajach.
Iwon mianował go niezadługo kanonikiem i kaznodzieją, a nawet powierzał mu od czasu do czasu zarząd dyecezyi. Piotr Skarga pisze o tem, że „już wonczas był Jacek wzorem cnót kapłańskich, w nabożeństwie gorącym, na sumieniu pięknym, na ciele czystym, w obcowaniu mądrym, w rozmowie przyjemnym i ostrożnym, we wszystkiem przykładnym.“
Jadąc do Rzymu, zabrał Iwon z sobą Jacka i Czesława, do czego go spowodowała ta uwaga, że młodzi kapłani wiele skorzystać mogą z pobytu w stolicy chrześcijaństwa. Jakoż nie zawiódł się świętobliwy Biskup w swych nadziejach. Największą jednak radością napełniło serce młodych kapłanów poznajomienie się z św. Dominikiem, słynnym założycielem zakonu kaznodziejskiego czyli Dominikańskiego. Św. Dominik miał już wtedy szeroką sławę ze swych kazań, świętobliwości życia i gorliwości kapłańskiej; prosił go przeto Iwon, aby posłał kilku członków swego Zakonu do Polski. Nie mógł Dominik spełnić jego życzenia, gdyż nie miał jeszcze tylu zakonników, ale zwrócił uwagę Biskupa na to, iż łatwo będzie można to uczynić, jeżeli kilku kapłanów polskich wstąpi do Zakonu kaznodziejskiego. W roku 1218 przyjął więc Jacek wraz z Czesławem i Niemcem Hermanem habit zakonny. Po roku próby wyprawił ich święty Dominik do Polski i udzieliwszy im błogosławieństwa, polecił, aby zarówno tamże jak i w innych stronach krzewili wiarę i odwodzili ludzi od grzechów.
Wrócili tedy Jacek i Czesław pieszo do Polski, stosując się do ustaw zakonnych. W mieście Tryzaku w Karyntyi zabawił sześć miesięcy. Następnie pośpieszył przez Austryę, Morawy i Śląsk do Krakowa i gdziekolwiek mu się nadarzyła do tego sposobność, głosił słowo Boże, wzywał do pokuty, poprawy i dobrych uczynków.
Krakowianie z uniesieniem i oznakami żywej radości powitali Jacka i Czesława, dowiedziawszy się o ich powrocie. Wkrótce też wzniósł się obszerny klasztor Dominikanów przy kościele św. Trójcy, który oddał Iwon zakonnikom. Wspaniała ta świątynia istnieje dotąd w Krakowie i zostaje dotychczas pod zarządem OO. Dominikanów, a lubo w r. 1850 spłonęła, ofiarnością wiernych w całej okazałości odbudowaną została.
Pobłogosławił Pan Bóg pracy Jacka w Krakowie, gdyż odtąd grzechy i zbrodnie widocznie się zmniejszać, a cnoty kwitnąć zaczęły. Świętobliwy zakonnik z kazalnicy