dzią. Nagrody, które mi obiecujesz, są słodką trucizną. Rzeczywiste dobro nasze zawarte jest w Chrystusie, a to jest nieomylnem i niechybnem. Wasze rozkosze podobne są do przejrzystego lodu, topniejącego od słońca i zamieniającego się w brudną kałużę. Zbawienie tylko, jakie nam daje Bóg, jest wiecznotrwałem.“
Sędzia: „Dosyć długo już słuchałem o Majestacie waszego Chrystusa. Złóż ofiarę, albo klęczeć będziesz przed ołtarzem jako tułów bez głowy.“
Symforyan: „Wielbię i lękam się tylko Boga wszechmocnego, który mnie stworzył. Jemu jednemu służę; ciało moje jest w twej mocy, ale nie masz siły nad duszą moją.“
Po tych słowach wyraził Święty wstręt swój do obmierzłych bożków pogańskich, a namiestnik uniesiony gniewem skazał go na karę miecza.
Gdy Symforyana prowadzono przez bramę miejską na plac egzekucyi, napominała go matka, stojąca na murze miejskim: „Synu, synu! Nie zapominaj o żywym Bogu. Jakże można lękać się śmierci, która darzy nowem życiem! Wznieś serce swoje ku Temu, który króluje w Niebiesiech. Nie utracisz życia, bowiem zamienisz je tylko na żywot wieczny w Niebie.“ Symforyan szedł tedy spokojnie i odważnie na rusztowanie, a ukląkłszy, padł pod ciosem śmiertelnym. Zwłoki jego pochowali chrześcijanie potajemnie przy studni położonej niedaleko miasta; nie długo tam jednakże leżały ukryte, a nawet poganie dziwili się licznym cudom, jakie się działy nad grobem Symforyana.
Największą troską, jaka św. Symforyana przejmowała, było staranie o swą duszę; chętnie bowiem ofiarował on ciało swe oprawcom, aby tylko duszy nieśmiertelnej nie potrzebował utracić. Ciało nasze jest ulepione z gliny i w proch się obróci, jednakże dusza jest utworem tchnienia Bożego i obrazem doskonałości Stwórcy. Aby ocalić dusze ludzkie, nie wzdrygał się Syn Boży zstąpić z Niebios na ziemię, żyć lat 33 w ubóstwie i pogardzie, i przelać Krew Swoją Najświętszą na krzyżu. Święty Chryzostom pyta: „Czy chcesz wiedzieć, człowiecze, ile warta dusza twoja? Otóż jednorodzony Syn Boży ofiarował Swą Krew nieocenioną, aby twą duszę zbawić.“ Tę tak drogo odkupioną duszę obrał sobie przy Chrzcie świętym Duch święty jako mieszkanie Swoje. To przebywanie Ducha świętego w tym przybytku nie może być z niczem porównane, dlatego też Piotr św. nazywa duszę człowieka Rajem.
Bóg wszystko czyni, ażeby duszę tę wydrzeć ze szpon szatana, który bez wytchnienia, już to chytrością i przebiegłością, już też przemocą kusi się owładnąć ją i zgubić. Jeśli przeto chrześcijanin utraci duszę, utraci wszystko. Dla duszy stworzył Bóg Niebo, jej też przyrzekł samego Siebie i Królestwo niebieskie. Jeśli przeto przez grzech śmiertelny zgubimy duszę, wtedy utracimy najwyższe dobro, zbawienie wiekuiste. Gdybyśmy mieli dwie dusze, wtedy moglibyśmy zaryzykować jedną, ale mając tylko jedną, z jej zgubą tracimy wszystko. Słusznie tedy mówi Zbawiciel: „Na cóż ci się zda pozyskać świat cały, jeśli poniesiesz szkodę na duszy.“ Święty Symforyan nie dbał o ciało, pragnął tylko ocalić duszę, wiedząc, że ciało zmartwychwstanie w chwale wiekuistej. Nie zapominajmy przeto o duszy; jeśli namiętności i żądze czynią nas skłonnymi do grzechu, jeśli się do nas zbliża kusiciel i chce nas usidlić w swe pęta, jeśli szatan sili się nas omamić, wtedy pomyślmy sobie: „Jakto, dla lichej rozkoszy, dla marnych i znikomych korzyści, miałbym zaryzykować to, co mam najdroższego, tj. duszę swoją?“ Spojrzmy na wizerunek Ukrzyżowanego i mówmy w skupieniu ducha następujące słowa: „Duszo moja, Krwią Najdroższą Syna Bożego i Zbawiciela naszego okupioną zostałaś. Nie grzesz więcej i pomnij na to, jak wielką uczynił ofiarę Pan Jezus dla twego dobra. Nie grzesz, gdyż w przeciwnym razie wszystko utracisz.“
Panie i Boże mój! Pragnąc zaiste nigdy nie spuszczać z oka wysokiej i nieskończonej wartości swej duszy, postanawiam odtąd już nie grzeszyć i zawsze chronić się od złego, aby przez to nie narazić się na utratę zbawienia wiecznego, a tem samem utracić na-