uroczystości Zwiastowania Najśw. Panny zabrała do kościoła i uklęknąwszy przed cudownym obrazem, w te słowa do niego się odezwała: „Patrz, miłe dziecię, Matka Jezusowa jest i twoją matką: pod Jej świętą opiekę oddaję cię dzisiaj. Pokochaj Ją całem sercem, ufaj w Jej dobroć, czcij jako swą Królowę.“ Uroczysta ta przemowa uczyniła na pobożnym chłopcu niezatarte wrażenie. Odtąd nie nazywał inaczej Maryi Panny, jak tylko „Matką i Królową.“ Na Jej cześć odmawiał prawie ciągle „Zdrowaś Maryo“, nucił pobożne pieśni, pościł o chlebie i wodzie soboty i wigilie Jej uroczystości. Prócz tego zalecała mu matka, aby w chwili pokus i niebezpieczeństwa prosił Pannę świętą o pomoc, choćby tylko krótkiem westchnieniem: „Ratuj Maryo!“ Pewnego dnia wszedł z kilku innymi chłopcami na wysokie drzewo; gałąź się złamała, spadli na kupę kamieni i wszyscy odnieśli ciężkie rany, prócz Kryszpina, który lecąc na dół, zawołał: „Maryo, ratuj!“
Gdy doszedł lat dziesięciu, wziął go do siebie w naukę wuj, szewc z powołania. Ponieważ Kryszpin był skromnym i pilnym, majster dawał mu w sobotę kilka groszy na piwo. Uszczęśliwiony chłopak biegł z pieniędzmi do ogrodnika i wręczając mu je, mawiał: „Oto masz te grosze, a daj mi za nie jak najpiękniejszy wieniec dla pewnej dostojnej pani!“ Potem szedł do kościoła, składał kwiaty na ołtarzu Matki Boskiej i służył przez całą porę przedobiednią do Mszy świętej.
Wyzwolony na czeladnika, oddawał wszystek swój zarobek tygodniowy jak najsumienniej rodzicom, których kochał gorąco. Gdy nadszedł dzień uroczysty, poszedł przypatrzeć się obrzędowi ślubów zakonnych, które składali w kościele Kapucyńskim dwaj nowicyusze. Pokora i pobożność ich tak wielkie na nim sprawiły wrażenie, że oświecony łaską Boską, zawołał: „Pod tę chorągiew i ja gotów się zaciągnąć“, i prosił, by go przyjęto za braciszka. Gwardyan przychylił się do jego życzenia.
Po złożeniu profesyi dostał się do klasztoru w Tolsy jako kucharz. Wszystkich budował posłuszeństwem, gorliwością w służbie, pokorą i nabożeństwem. Przełożeni pozwolili mu w kuchni ustawić ołtarzyk dla „Matki i Królowej Niebios“ i stroić go w piękne kwiaty. Gdy ręce miał zajęte pracą, nucił Litanię Loretańską tak rzewnie i pięknie, że księża często się schodzili w kuchni i wtórowali mu.
Wtem wybuchła cholera w Tolsy. Zapadła na nią pewna pani i prosiła gwardyana, ażeby przysłał jej Kryszpina, który miał u niej wielkie zaufanie. Gdy pokorny braciszek stanął u jej łoża, błagała go, aby przeżegnał ją na czole medalikiem Różańcowym, na którym wyobrażone było Niepokalane Poczęcie Maryi Panny. Kryszpin usłuchał jej wezwania, a chora natychmiast wyzdrowiała. Słyszał o tym cudzie bogaty pan jakiś, wiodący życie niechrześcijańskie. Leżąc na łożu śmiertelnem, poprosił Kryszpina do siebie. Ten przyszedł, spojrzał na chorego okiem zdziwionem i rzekł do niego ze smutkiem: „Panie, chcesz odzyskać zdrowie za przyczyną Matki Boskiej: ale kto obraża Syna, nie ma łaski u Matki. Jeśli Ją przeto pragniesz przebłagać, proś wpierw Jej Boskiego Syna o przebaczenie i przyrzecz, że Go już nigdy obrażać nie będziesz.“ Chory ze łzami w oczach obiecał poprawę, Kryszpin go pobłogosławił i natychmiast uzdrowił, a grzesznik odtąd się poprawił. Prócz tego przywrócił zdrowie wielu innym chorym.
Później przeniesiono go do klasztoru w Albano w pobliżu Rzymu, gdzie także w kuchni wystawił ołtarzyk na cześć Najświętszej Panny i stroił go kwieciem. Pobożna jego prostota i szczera wesołość zwabiła wielu ciekawych. Wszystkich prowadził do swego ołtarzyka i wygłaszał piękne wiersze, które sławny poeta Tasso ułożył na cześć Maryi Panny. Jeden z księży zakonnych złajał go za to, że posługuje się świeckimi poetami. „Ojcze“, tłómaczył się Kryszpin, „ryba nie czepi się wędki, jeśli na haczyku nie przyczepiono przynęty. Posty i włosienice nasze nie przypadają światowcom do smaku; ale te pieśni zwabiają ich tak, że mimowolnie wysłuchać muszą tych kilku słów, które do nich dodaję.“ Pobożne jego odezwy i namowy pociągnęły wiele dusz do oddawania czci Maryi Pannie.
Niepoczciwe osoby namówiły pewną niewiastę, by pobożnego Kryszpina przywiodła do upadku. Czyhała więc na niego
Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0875
Ta strona została skorygowana.