tnych i częstych zachwyceń, w które popadała, szydzono z niej, zowiąc ją obłudnicą, opętaną i waryatką. Nawet spowiednik nie szczędził jej łajań i przygany; każdy członek jej ciała miał swój ból osobny, a dusza jej cierpiała przez lat piętnaście na oziębłość i oschłość, nadto codziennie całemi godzinami pozbawił ją Bóg nadprzyrodzonej radości i zamiłowania dobrego, modlitwy i samotności, tak że serce jej często było podobne do pustyni; czuła się więc opuszczoną od Boga, przypominając sobie, że dawniej poznała i kochała Boga, ale teraz wydawało jej się, jak gdyby Mu się stała obcą i jakby serce jej zlodowaciało. Po takich godzinach próby i doświadczeń światło niebieskie rozjaśniało jej duszę, czuła się jakby wzniesioną w Niebo, i zatwierdzała się w przekonaniu, że wytrwa w miłości ku Bogu. Gdy potem owładnęła jej duszę obawa piekła, pamięć jej tak słabła, że nic sobie przypomnieć nie zdołała, a nieznośny ból zwiększoną siłą dręczyć ją poczynał.
Po latach piętnastu przestały ją trapić te udręczenia; miewała objawienia Dzieciątka Jezus, Maryi, Królowej Niebios i Anioła Stróża, mówiła o miłosierdziu Bożem tak rzewnie i czule, że przytomni oprzeć się nie mogli słodyczy jej słów. Wolno jej było komunikować trzy do czterech razy na tydzień, ale mimo to za każdą razą wśród łez się spowiadała. Jej połączenie się ze Zbawicielem było tak doskonałe, że zawsze Go miała przed oczyma, przy każdem zatrudnieniu i w każdej rozmowie.
W 32-gim roku życia zachorowała Róża śmiertelnie, a bóle we wszystkich członkach i stawach jej ciała dosiągnęły tak wysokiego stopnia, że lekarze nie wiedzieli sobie rady i stali, nie wiedząc co począć. Ona zaś szeptała: „Panie, zwiększ moje cierpienia, ale i miłość moją.“ Wymawiając słowa: „Jezu, stój przy mnie“, umarła dnia 24 sierpnia roku 1617. Ciało jej niezrównaną jaśniało pięknością, rumieniec krasił jej lica i miły uśmiech zdobił jej usta, więc przytomni sądzili, że jeszcze nie umarła. Natłok ludu był tak wielki, że zwłoki jej musiano obstawić żołnierzami i wkońcu przy zamkniętych drzwiach do grobowca spuszczono. Klemens IX zaliczył Różę w roku 1668 do Błogosławionych, Klemens X zaś w roku 1671 do Świętych Pańskich.
Autor opisu żywota świętej Róży powiada, że Biskup Turybiusz udzielił Róży Sakramentu Bierzmowania, gdy Święta małem jeszcze była dzieckiem. Sakrament ten darzy nas bowiem podwójną łaską:
1) Udziela nam siły do walki z wrogami Kościoła, a siła ta może się spotęgować aż do gotowości męczeństwa. Róża święta musiała walczyć z dwoma najpotężniejszymi wrogami, tj. własnem ciałem, hojnie uposażonem we wdzięki i wszelkie powaby i z matką, która powagą rodzicielską usiłowała zmusić ją do posłuszeństwa i zrzeczenia się własnej woli. Duch święty oświecił Różę i natchnął ją tak skutecznie, iż ani nie ubliżyła szacunkowi powinnemu rodzicom, ani nie poszła za błędnemi ich przywidzeniami. Duch święty natchnął ją siłą umorzenia w so-