księdzem, żeby wcześniej lub później objąć stanowisko jako tako dostatnie; — ale jeśli którego młodego pociąga łaska Boża i dusza mu się rwie do zakonu, zwłaszcza takiego co po dawnemu wysyła swoich do pogańskich krajów na trudy bezpłatne, na pracę wśród głodu i chłodu, a nieraz i na męczeństwo, — to niebo i ziemię poruszają, żeby temu młodemu z głowy wybić i z serca wyrwać to, co oni nazywają mrzonkami, a w rzeczywistości są to, „wysokie myśli synów Bożych.“ O tych biednych, ciemnych poganach wierzę i wyznaję szczerze co mówi Pan Jezus, że kto wierzy i ochrzci się, zbawion będzie; a kto nie uwierzy, będzie potępion, ale i ufać w miłosierdziu Bożem nie przestaję, że jeśli kogo, to przedewszystkiem uczciwszych z pomiędzy pogan objął swoją prośbą: Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą co czynią.
Gorzej z tymi, co żyją wśród samych chrześcijan-katolików, ale na kształt onych faryzeuszów za czasów Pana Jezusa, są pełni uprzedzeń starych i nowych do nauki Pana Jezusa i dlatego ani słyszeć o niej nie chcą. Tak np. socyaliści szczerzy, a więcej jeszcze nieszczerzy, przyjęli od żydów Marxa i Lassalle’a uprzedzenie, że religia jest rzeczą prywatną; więc twierdzą, że czy kto boi się Pana Boga i chowa przykazania Jego, czy też nie: to nikomu nic do tego, — i sami też prawie wszyscy tak postępują, jakby ich to ani przywatnie, ani publicznie nic nie obchodziło, czy jest jaki Bóg nad nami i czy istnieje wiara prawdziwa, czy nie. — Podobnież trafiają się inni, co skutkiem częstego przestawania z innowiercami i niedowiarkami, lub czytania przewrotnych książek i gazet nabierają uprzedzenia, jakoby prawda katolicka była przestarzałą i niezgodną z nowoczesnym postępem naukowym i z teraźniejszymi wymogami kulturnymi; a nic nie rozumieją, że prawda nigdy zmienić się nie może, i że co było prawdą przed wieki, to też na wieki prawdą zostaje; postęp zaś prawdziwy polega na coraz gruntowniejszem i wszechstronniejszem poznawaniu wszelkiej prawdy, — wszystko zaś co nie licuje z prawdą, to nie jest postępem, ale najgorszem zacofaniem.
Wreszcie już najgorsi ci, a tych podobno jest bardzo wiele, co niby to nazywają się katolikami, bo narodzili się z rodziców katolickich, a nie popełnili tego ze wszystkich najgorszego głupstwa, żeby byli przeszli na inną fałszywą jaką wiarę; — ale wiary katolickiej nie znają, ani poznać nie usiłują. Darmo się wymawiają, że nie mają na to ani czasu, ani sposobności: jedni powiadają, że muszą ciężko pracować na chleb, — ale mają dość czasu w Niedziele i święta, kiedy pracować pod grzechem nie wolno; inni mówią, że obowiązki urzędu i stosunki towarzyskie cały im czas pochłaniają, tak że podołać im nie mogą, że więc niepodobna od nich żądać, żeby chodzili na kazania, albo czytywali książki pobożne; inni jeszcze bawią się, ten w politykę, tamten w nadobną literaturę i inne sztuki piękne, ów w stroje, mody, różne zbytki itp., a tem tak zaprzątają sobie głowę i czas, że nawet im na myśl nie przychodzi, że należy przecież życia użyć na coś poważniejszego, niż na te fatałaszki, z których w wieczności żadnego nie będzie pożytku.
Weźmy na rozum i zastanówmy się, czem jest i do czego prowadzi nieznajomość Boga i prawdy Bożej? O znajomości Boga i prawdy Bożej sam Pan Jezus mówi: tego jednego potrzeba; a na innem miejscu: Ten jest żywot wieczny, aby poznali Ciebie samego Boga prawdziwego, i któregoś posłał Jezusa Chrystusa; i dlatego nakazuje: Szukajcież tedy najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego a to wszystko, cokolwiek wam potrzebne i pożyteczne, będzie wam przydano.
Weź na rozum, powtarzam i zastanów się: „Jest Bóg i prawda Boża, a ja o tem nie wiem i wiedzieć cokolwiek wcale nie jestem ciekawy.“ Na cóż takie powiedzenie
Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0894
Ta strona została skorygowana.