widząc słabowitą dziewczynę, wątpił, czy się zda do ciężkiej pracy, przyjął ją przeto na próbę. Ale wnet się przekonał o zręczności i ochocie do pracy. Od rana do późnego wieczora uwijała się Notburga na polu, w oborze, w domu, a zawsze wesoła, skromna i łagodna.
W zamku tymczasem razem z odejściem Notburgi odeszło i szczęście i błogosławieństwo Boże. Pani zachorowała, a mąż, Henryk II, żałując krzywdy wyrządzonej Notburdze, prosił ją, żeby wróciła. Przyrzekła mu. Po skończonej swej służbie prosiła swego gospodarza, by jej pozwolił odwiedzić raz poraz swą dawną panią. Pielęgnowała ją więc z takim poświęceniem i troskliwością, że pani żałowała swej dawnej srogości i szczerze się nawróciła.
Dnia jednego pod wieczór zadzwoniono na „Anioł Pański.“ Gospodarz nie chciał Notburdze pozwolić iść do kościoła, bo śpieszno mu było ze żniwem. Święta Służebnica ująwszy sierp, rzekła: „Niech Bóg rozstrzygnie: jeśli ten sierp zawiśnie w powietrzu, będzie to znak, że mam wieczór poświęcić modlitwie, jeśli spadnie, będę pracować.“ Sierp jednak zawisł w powietrzu, ludzie poklękli i oddali Bogu pokłon, a Notburga wziąwszy sierp, poszła do kościoła.
Tymczasem Henryk z Rottenburga podupadł, obrabowany przez własnego brata, a widząc w tem karę Niebios za krzywdę wyrządzoną biednej dziewczynie, pojechał do Notburgi, prosząc, by wróciła i objęła rządy w zamku. Notburga wróciła; razem z nią zawitało do zamku szczęście. Notburga pielęgnowała dzieci swego państwa jak rodzona matka.
Lat ośmnaście zarządzała gospodarstwem domowem sumiennie aż do zgonu, który przypadł na rok 1313. Na łożu śmiertelnem przyjęła ze skruchą i nabożeństwem Sakramenta święte, pożegnała się czule z wszystkimi i prosiła pana, aby jej chudobę rozdzielił między biednych, a zaprzągłszy woły do wozu z trumną, puścił je samopas. Na pogrzeb zeszli się kapłani, za trumną natomiast postępował pan zamku z rodziną, cała służba i wielu ubogich, głośno zawodząc płacze. Woły idąc z góry, skierowały ku rzece, na której podówczas nie było mostu. Cudem rozstąpiły się fale i przepuściły pochód, poczem woły weszły do wioski Innbach, gdzie stanęły, czekając na orszak żałobny, a następnie pociągnęły wóz pod górę, weszły do kaplicy św. Ruperta i zatrzymały się przed ołtarzem, przed którym święta dzieweczka tyle godzin spędzała na modlitwie. Tu spuszczono jej zwłoki do grobowca; lud okoliczny zbierał się w tej kaplicy i zbiera się po dziś dzień, błagając Świętą o jej przyczynę.
Ojciec święty Pius IX zaliczył ją w dniu 27 marca 1862 w poczet Świętych.
Przykra rzecz, służba, zwłaszcza, gdy państwo są bezbożne i niewyrozumiałe. A jednak nie trudno się dostać do Nieba poczciwej słudze. Sługa, czeladnik, parobek, dziewka, odpowiedzialni są tylko za własną duszę,