ścielne i Krzyż święty zabrali najezdnicy, uprowadzili do Persyi wielu jeńców wraz z Zacharyaszem Patryarchą, których zamknęli w silnej twierdzy. Spodziewając się otrzymania sowitego okupu za świętą relikwię, zamknęli ją w srebrnej skrzyni i opieczętowali w obecności Zacharyasza pieczęcią Patryarchy, aby usunąć wszelkie powątpiewanie o jej prawdziwości. Inna część wojska dotarła znowu aż do Chalcedonu w pobliżu Konstantynopola. Starał się wprawdzie Herakliusz wszelkiemi siłami zawrzeć pokój ale Chosroes odpowiedział z szatańską dumą: „Wam Rzymianom dopóty nie należy się spodziewać pokoju, dopóki uważać będziecie ukrzyżowanego Człowieka za Boga i nie uczcicie słońca.“
Już myślał Herakliusz o opuszczeniu stolicy i ucieczce do Afryki, lecz Patryarcha carogrodzki Sergiusz oparł się jego oddaleniu, zachęcił go do ufności w Bogu i zawiódłszy go przed wielki ołtarz kościoła świętej Zofii, odebrał od niego przysięgę, że żyć i umierać będzie za wiarę wraz z całym narodem; nadto ofiarował mu wszystkie skarby kościelne jako fundusz do dalszego prowadzenia wojny. Stąd dziwny nastąpił przewrót; Herakliusz stanął bohatersko na czele wojska i z niepowstrzymanym zapędem natarł na wroga, a odzyskując jedną prowincyę po drugiej, wtargnął do Persyi i zawarł dopiero pokój z synem Chosroesa, który okrutnego ojca swego zamordował. Pierwszym natomiast warunkiem pokoju było zwrócenie Krzyża świętego. Gdy zaś Herakliusz odbywał tryumfalny wjazd do Carogrodu, krzyż ten niesiono przed nim.
Wiosną roku następnego 629 wybrał się Herakliusz z świętym orszakiem do Jerozolimy, aby tam krzyż umieścić i Wszechmocnemu podziękować za odniesione zwycięstwa. Jakoż nakazano dzień ten solennie obchodzić. We wspaniałej procesyi zaniesiono drogocenną relikwię na dawniejsze miejsce, tj. do kościoła grobu Jezusowego na górze kalwaryjskiej. Sam cesarz zastrzegł sobie zaszczyt dźwigania krzyża na własnych barkach. Gdy procesya wśród odgłosu muzyki i śpiewu nabożnych pieni doszła do bramy, położonej naprzeciw Golgocie, cesarz ani krokiem dalej postąpić nie mógł i zdawało się, jakoby niewidzialna ręka przykuła go do miejsca. Wszystkich zdjął niezmierny przestrach, a Zacharyasz Patryarcha spojrzał w Niebo i jakby z wyższego natchnienia tak się odezwał do cesarza: „Zważno, Herakliuszu, czy w okazałości tryumfatora podobny jesteś do Zbawiciela Boskiego, który tą samą drogą dźwigał krzyż w ubóstwie i pokorze; płaszcz twój cesarski jaśnieje od złota, pereł i drogich kamieni, a Jezus Chrystus był ubożuchno przybrany; na głowie twej połyskuje drogocenna korona, a Głowę Chrystusa ranił cierniowy wieniec; ty masz obuwie na nogach, a Pan Jezus szedł boso.“ Cesarz złożył tedy niezwłocznie szaty ozdobne, zdjął obuwie, przywdział ubogą siermięgę i lekko i swobodnie z krzyżem na plecach ruszył w dalszy pochód. Do uczczenia tego dnia pamiętnego przyczynił się sam Bóg o tyle, że kilku chorych i kalek odzyskało utracone zdrowie.
W jakiej czci u chrześcijan było drzewo Krwią Pańską oblane, na którem rozpięte było zbawienie nasze, możemy poznać z tego, że wszystek Kościół smucił się z jego zabrania, jako z wielkiej zguby, a ze zwrócenia jego tak się bardzo uweselił, iż tego wesela chciał mieć wieczną pamiątkę. Jest to bowiem drzewo, które gorzką wodę wszystkiej żądzy naszej osłodziło, iż wierni patrząc na Tego, który na niem cierpiał, w każdym ucisku świata tego mogą mieć słodkość i ochłodę. Jeżeli owa laska Aaronowa, która była zakwitła, w wielkiej była czci chowana, daleko więcej godne czci to drzewo, na którem się nam wiosna błogosławieństwa naszego wróciła, na którem kwiat zbawienia naszego zakwitnął. Znaczyła to drzewo owa laska Mojżeszowa, którą rozdzielił morze i ukazał drogę wyjścia z niewoli Egipskiej. Albowiem tym krzyżem i drzewem przezacnem odegnany jest potop przekleństwa naszego, a ów Faraon piekielny z mocą swoją utopiony.
Uczmy się też z Święta tego, iż gdy źle Panu Bogu służymy, a dobrodziejstw się Jego niewdzięcznymi stajemy, Pan Bóg zabiera nam te drogie skarby, którymi się Kościół zdobi, jako gdy matka rozgniewana