mu i pobiegła za Pawłem, spodziewając się, iż ten jej obmyśli bezpieczne schronienie. Wysłano jednakże za nią pogoń i sprowadzono ją do domu rodziców, którzy stawiając ją przed sądem, oskarżyli zarazem, że wyparłszy się wiary przodków, uznaje Chrystusa jako Boga, a tem samem stała się winną grzesznego uporu.
Przed sądem zeznała uroczyście Tekla, iż jest i pozostanie chrześcijanką, poczem niezwłocznie zawyrokowano, iż ma być porzuconą na pastwę dzikim zwierzętom. W oczach krewnych i tłumu widzów uklękła święta Dziewica na arenie z oczyma w Niebo wzniesionemi, zdała się raczej czekać na pojawienie chóru Aniołów, aniżeli na srogie lwy i krwiożercze tygrysy.
Zbliżył się ogromny lew w podskokach, ale stanąwszy przed nią, zamienił się na łagodne jagnię, położył się u jej nóg i począł lizać jej stopy. Święty Ambroży mówi: „Dzika bestya oddała cześć uwielbienia swej zdobyczy, wyparła się swej natury a przybrała usposobienie, którego się ludzie wyrzekli. Ludzie bowiem w srogiem okrucieństwie poszczuli zwierzę na dziewicę, a zwierzę liżąc stopy panienki pokazało, co ludzie powinni byli uczynić.“
Sędzia jednak nie poznał się na tej nauce i skazał Teklę na spalenie. Przeżegnawszy się, wstąpiła święta Panienka na stos; buchnął płomień w górę i ogarnął ją jak żagiel wiatrem wydęty, lecz nie uszkodził jej. Tekla zanuciła hymn na chwałę Wszechmocnego. Wtem zachmurzyło się Niebo, a rzęsisty deszcz przygasił płomienie. Zawzięty sędzia kazał wrzucić mnóstwo podrażnionych żmii w dół głęboko wykopany i umieścić w nim Teklę, ale w tej chwili zabłysło, z Niebios spadł piorun i pozabijał żmije, nie uszkodziwszy dziewicy.
Bardzo wielu świadków tego zdarzenia nawróciło się do Chrystusa, inni znowu szemrali tak głośno na nienasyconą srogość sędziego, że nieludzki tyran musiał poprzestać na wygnaniu Tekli z miasta. Ta udała się do Seleucyi w Izauryi, zbudowała sobie w pobliżu miasta szałas z chróstu i gałęzi, wiodąc nadal żywot pełen umartwień. Blask jej cnót zwabiał wielu przychodniów, którzy budowali się jej pobożnością i nauką.
Umarła w końcu pierwszego wieku, licząc lat 90, jak niektórzy twierdzą, a grób jej wkrótce zasłynął cudami.
Święta Tekla nie dlatego dała odkosza znakomitemu Thamyrowi, iż był poganinem i wzdrygał się przyjąć wiarę chrześcijańską, lub też dlatego, iż wiedziała, że Kościół katolicki zabrania swoim wyznawcom łączyć się z innowiercami. Powodowała ją bowiem inna przyczyna do tego kroku, a tą było przekonanie o wysokiej wartości dziewictwa. Na czemże jednak wartość owa polega?
1) Otóż przedewszystkiem na dobrowolnem zrzeczeniu się pożycia małżeńskiego. Dziewica chrześcijańska pozbywa się tym sposobem wielkiego brzemienia trosk i kłopotów i zachowuje sobie wszelką swobodę oddawania się modlitwie, pobożności i ćwiczeniom ducha. Nie jest ona w takim razie niewolnicą męża, gorszącego się jej pobożnością i przystępowaniem do Sakramentu Ołtarza, jako też nie ma na głowie kłopotu o dzieci i ich wychowanie, o zbieranie dla nich majątku i zapewnienie im utrzymania i stanowiska w świecie. Ileż to mamy matek, które krwawe łzy wylewają z powodu dzieci, które albo im wcześnie umierają, albo też puszczają się na drogę zgorszenia i zdrożności. Ileż to widzimy wdów, które mąż rychło odumarł i które są przedmiotem litości. Mądrą zaiste jest dziewica, która z nieufnością spogląda na mniemane szczęście pożycia małżeńskiego.
2) Wartość dziewictwa polega dalej na zjednoczeniu i połączeniu z Bogiem. Prawdziwa dziewica nie unika małżeństwa dlatego, aby prześnić życie w wygodach i zniewieściałości, lecz ażeby poślubić na wieki Boga-Człowieka, którego jarzmo jest słodkiem, a ciężar lekkim. Chrześcijańska dziewica chce żyć tylko dla Boga, który ją stworzył i odkupił Swą śmiercią na krzyżu i w Sakramencie Krwi i Ciała z nią się jednoczy, do Niego tylko należeć, Jemu służyć i podobać się, Jemu oddać się całą duszą i nieskalanem ciałem. Z Nim jedynie czuje się szczęśliwą, jej Oblubieniec nigdy nie umrze, jej dzieci — tj. cnoty i dobre czyny — są nieśmiertelne i towarzyszą jej na drugi świat; pod skrzydłem opieki Jezusa czuje się spokojną i bezpieczną, mó-