myśleć o budowaniu kościołów i kaplic. Wystawił katedrę w Czenadzie ze wspaniałym ołtarzem Matki Boskiej, przy którym co sobotę odprawiał uroczystą Mszę, a co rano i wieczór odmawiał modlitwy. Przed ołtarzem postawił z czystego srebra kocieł, do którego dwu starców co dwie godziny sypało drogocenne kadzidło. Miał osobliwą cześć dla Najświętszej Panny: kto go o co prosił w Imię Maryi, był pewien wysłuchania. Od niego począł się u Węgrów zwyczaj nazywania Maryi „Pani nasza.“
Bez wytchnienia objeżdżał dyecezyę, chcąc się przekonać, jak wypełniają swą powinność duchowni, jak się odbywa nabożeństwo, czy trzodzie na niczem nie zbywa. O biednych i chorych dbał jak ojciec, a mimo trudów nosił pod grubą, zwierzchnią szatą twardą i ostrą włosiennicę. Surowy dla nieposłusznych, był łagodnym i łaskawym dla pokutujących, nieubłaganym tylko dla siebie samego. Sługę, którego ukarał sprawiedliwie, ale za surowo, na klęczkach prosił o przebaczenie.
Po śmierci świętego Stefana (1038) począł się smutny czas dla Kościoła na Węgrzech. Piotr, bezpośredni jego następca, nie szedł drogami poprzednika. Współzawodnik jego, Ada, prześladował srogo stronników Piotra i szlachtę, opierając się na prostym gminie. Otoczony zgrają pospólstwa, wtargnął przed Wielkanocą do Czanadu do kościoła, żądając, by go Gerard ukoronował na króla. Gerard wstąpiwszy na ambonę, oświadczył w ognistej przemowie: „Czas Postu jest czasem przebaczenia dla grzeszników, czasem zasługi dla sprawiedliwych; ty zaś, Ado, splamiłeś się krwią i nie zasługujesz na łaskę Pana Boga. Jestem gotów każdej chwili ponieść śmierć za Zbawiciela, przeto nie zamilknie język mój. Wiedz nadto, że w trzy lata miecz ci odbierze wraz z życiem i władzę wziętą chytrością i przemocą.“ Rozjątrzony Ada nie śmiał ściągnąć ręki na Biskupa. W trzy lata potem wydarł mu ów Piotr berło, pozbawił życia, ale i jego wkrótce wypędzili po raz drugi magnaci z powodu wiarołomstwa, a wybrali królem Andrzeja, krewnego Stefana św., pod warunkiem, aby zniósł prawa burzące pogaństwo, zakazał wyznawać Chrystusa, pozabijał księży, zakonników i Biskupów, a zburzył kościoły i ołtarze. Andrzej przystał na to.
Gdy się o tem Gerard dowiedział, udał się wraz z trzema Biskupami z wezwaniem do nowego króla, aby rozkaz odwołał. Przeprawiając się przez Dunaj, wyskoczył z ukrycia książę Vatha, jeden z najzacieklejszych pogan na czele buntowników. Najprzód zaczęli kamieniami obrzucać powóz Gerarda, potem zatrzymali konie, powalili Biskupa o ziemię, tłukli kamieniami, a gdy padłszy na kolana, gorąco się modlił: „Panie, nie miej im tego za złe!“ wbili mu dzidę w piersi. Tego samego dnia zamordowano dwu innych Biskupów i kapłanów. Nie nadaremnie popłynęła krew Męczenników. Krwawe te zbrodnie wywołały bowiem powszechne oburzenie, a przeważna część narodu ujęła się za chrześcijaninami. Uląkł się tedy król ludu, który pochwycił za oręż w obronie ustanowionego