Święty Pelagiusz może rzeczywiście być dla każdego chrześcijanina przykładem prawdziwej, na głębokiej wierze opartej nadziei i otuchy. Rozłączony z ukochaną rodziną, przebywając na dworze królewskim jako jeniec i zakładnik, polecił się opiece Boskiej, czekając bez obawy na to, co Opatrzność Boża na niego ześle. I nas Bóg przy Chrzcie świętym obdarzył nadprzyrodzoną łaską nadziei; ćwiczmy się w niej, mnożmy ją w sobie, idąc za przykładem tego świętego Młodzieniaszka. Uskutecznić to możemy trojakim sposobem:
1) Nie przywięzujmy się za nadto do dóbr doczesnych, dostojeństw, zaszczytów, pieniędzy i zmysłowych rozkoszy, lecz mówmy z św. Pelagiuszem: „Duszo moja, wszystkie dobra doczesne są tylko nikłą pianką, sennem marzeniem. Mądrość i miłosierdzie Boże dało ci na ten krótki przeciąg żywota tyle, ile ci potrzeba i da ci wszystko, ile ci tylko będzie potrzeba aż do godziny zgonu. Pragnij przeto o wiele więcej łaski żywota pobożnego i świętobliwego i staraj się o szczęście wiekuiste.“ Pokusy są silne i rozliczne, ponęty pożądliwości wielkie i trudne do pokonania, ale im częściej w sobie ożywiać będziemy nadzieję prawdziwych radości niebieskich, tem pewniej odniesiemy zwycięstwo nad pociągiem do rzeczy marnych i znikomych.
2) Ze względu na życie i zdrowie, na zajęcia powołania swego i troski o zarobek i utrzymanie, najlepiej pójść za radą Piotra świętego: „Zdajcie wszystkie kłopoty swoje na Boga, gdyż Ten ma o was staranie.“ Mateusz zaś święty mówi: „Jeśli nie będziecie jak ci mali, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego.“Dziecię jest zawsze dobrej myśli, nie wie co to jest frasować i troszczyć się, nie pyta o to, skąd ojciec weźmie na jego ubiór i pożywienie; jeśli czuje ból, bieży do ojca, powie, co mu dolega, a zresztą o nic nie dba w przekonaniu, że ojciec na wszystko poradzi i o wszystko się postara. Tak i my powinniśmy ufać Bogu i pokładać w Nim nadzieję; nie wynika stąd abyśmy założyli ręce i byli bezczynnymi; taka nadzieja byłaby grzeszną i zuchwałą. Bez Boga nie zdołamy sobie pomódz, ale i Bóg nam nie pomoże jeśli sami się nie przyczynimy.
3) W biedzie i ucisku, w smutku i utrapieniu nie traćmy ducha i znośmy wszystko cierpliwie, pomnąc na to, że wszelkie cierpienia są przemijające a radości niebieskie wiecznotrwałe. Mając ten wzgląd na myśli, ukrzepiać się będziemy nadzieją i silnymi się uczujemy w duchu. Pamiętajmy o tem, że ten krótki pobyt na tym padole płaczu jest czasem prób i doświadczeń, że inną drogą nie dojdziemy do Nieba i wiekuistych jego radości, jak tylko drogą krzyżową, którą sam Chrystus chodził. Przez całe sześć godzin zadawano Pelagiuszowi niesłychane męki i udręczenia. Cóż go krzepiło i trzymało, cóż go powstrzymywało od jęków i narzekań, jeśli nie nadzieja nagrody niebieskiej? Owe sześć godzin strasznych mąk i udręczeń zapisał mu Bóg w księdze