była podobną do tryumfalnego pochodu. Wszędzie wychodził na jego spotkanie lud i duchowieństwo z krzyżami, chorągwiami i relikwiami wśród odgłosu pieni nabożnych i Psalmów. Wszyscy go oglądać i widzieć pragnęli, a lubo prawił po łacinie i tłómacz powtarzał jego myśli, wszyscy całemi godzinami słuchali przemówień jego. Wielu Husytów na Morawach nawrócił a ponieważ wzbroniony mu był wstęp do Bawaryi, odbywał liczne i cudami wsławione misye w Saksonii, Śląsku, Polsce, Frankonii, Turyngii i Bawaryi. W Augsburgu uzdrowił wielu chorych, a kazania jego tak błogi i zbawienny wywarły skutek, że wywieziono cały wóz talii kart, kostek i innych gier hazardowych za miasto, gdzie je ułożono w wielki stos i spalono.
W roku 1453 sprawiła wieść o zdobyciu Konstantynopola i pobiciu cesarstwa greckiego przez Turków wielki popłoch i przerażenie w świecie chrześcijańskim. Papież Mikołaj V wezwał wiernych do wyprawy krzyżowej przeciw najezdnikom, ale głos jego nie znalazł posłuchu. Cesarz Fryderyk zwołał sejm do Ratysbony, później do Frankfurtu. Stanął tam i Jan, zachęcając do boju z zawziętym wrogiem chrześcijaństwa i do stawienia mu czoła; ale wymowa jego okazała się bezskuteczną wobec samolubstwa i opieszałości książąt rzeszy.
Tymczasem położenie Węgier stawało się coraz groźniejszem. Sułtan Mahomet II ruszył z ogromną armią lądową i niezmierną flotą na Dunaju ku miastu Białogrodowi, będącemu kluczem Węgier. Jan, którego wymowa skuteczniej działała na lud prosty, aniżeli na książąt, zebrał sporą liczbę wojowników, pośpieszył z nią do Węgier, wezwał do obrony wiary i spowodował mieszkańców do pochwycenia oręża. Mając wszystko na oku i kierując wszystkiem, zebrał razem z hetmanem Janem Korwinem około 60,000 żołnierza i pośpieszył na odsiecz Białogrodu.
Prawda, że armia ta ani w uzbrojeniu, ani co do ilości, ani też pod względem karności nie zdołała sprostać dziesięćkroć liczniejszemu nieprzyjacielowi, ale bosy zakonnik wynagradzał te niedostatki swą ufnością w Bogu. Jan z krzyżem, Korwin z mieczem w dłoni przed nadejściem sułtana z armią lądową uderzyli na flotę i większą jej część zniszczyli. Potem rozpoczął się straszny bój i rzeź pod murami Białogrodu ze zmiennem szczęściem. Kapistran dokazywał cudów męstwa i waleczności we wszystkich punktach zagrożonych, przebiegał szyki walczących, już to pieszo, lub konno wśród grzmotu dział i gradu kul, chwaląc mężnych, zachęcając znużonych i pocieszając zwątpiałych. Szczęście zdawało się sprzyjać Turkom; już stanęli na przedmieściu, już błyszczał półksiężyc na wieżycach, już był uciekł dowódca twierdzy, już stracił nadzieję Korwin, już zabrzmiały sygnały do uderzenia na całe miasto, wtem chwyta Kapistran sztandar, staje na szczycie murów fortecznych i nawołuje swoich do ponowienia walki; Turcy cofają się i zostawiają ogromne stosy poległych, kryjąc się poza szańce. — Korwin zakazał ścigać przeważającego siłą wroga, ale Ka-