W Kolonii uroczystość św. Ewergisla, Biskupa i Męczennika. — W Konstantynopolu pamiątka św. Proklusa, Patryarchy. — W Bretanii zgon św. Magloryusza, Biskupa, którego ciało św. znalazło swe miejsce spoczynku w Paryżu. — W klasztorze w Vertou pamiątka św. Marcina, Opata. — W Kampanii pamiątka św. Marka, Pustelnika, którego święte życie i czyny opisał Grzegorz Wielki.
Dwaj bracia, święci Kryszpin i Kryspinian, powodowani gorliwością szerzenia wiary Chrystusowej, opuścili gniazdo rodzinne i udali się wraz z Biskupem Dyonizym i kilkunastu kapłanami do Gallii, aby im być pomocnymi w głoszeniu Ewangelii świętej. Nie mogąc Dyonizemu towarzyszyć aż do Paryża, osiedli w mieście Soissons i założyli przezornie sieci, aby łowić ludzi dla Nieba. Wkrótce jednak przekonali się, iż mieszczanie nie są przychylni chrześcijaństwu, i że zbyt jawne i otwarte ich Apostolstwo nie przyniesie spodziewanych korzyści. Smutne to doświadczenie nie zraziło ich, lecz spowodowało do szukania innych sposobów osiągnięcia zamierzonego celu. Wyrzekłszy się wszystkich przywilejów i korzyści, jakie im dawało ich wysokie urodzenie i wykształcenie, wstąpili w naukę do szewca, aby sobie z czasem ułatwić styczność z prostym ludem i wywierać nań wpływ tem korzystniejszy.
Wkrótce założyli warsztat, który niedługo zamienił się na szkołę chrześcijańskiej nauki. Obaj zbywali swój towar niesłychanie tanio, a od biednych nie brali ani grosza, przez co pozyskali sobie miłość i zaufanie licznych odbiorców. Pod płaszczykiem prostoty i pokory utrzymywali liczne stosunki z rozmaitymi ludźmi, jednym służyli dobrą radą, drugim miłosiernym datkiem, a wszystkim okazywali uprzejmość i uczynność. W schadzkach towarzyskich umieli nakierować rozmowę na nieśmiertelność duszy, wiekuiste przeznaczenie człowieka, dobroć i mądrość Opatrzności Bożej, wykazywali niemoc bożków pogańskich i niedorzeczność oddawania im czci Bogu należnej. Nauki ich poparte dobrymi uczynkami i zasilone widoczną łaską Bożą, znalazły jak najlepsze przyjęcie w poczciwych sercach i pojętnych umysłach. Wielu uwierzyło w Chrystusa i dało się ochrzcić. Sława domu bogobojnych szewców rozgłosiła się w obszerniejszych kołach; odwiedzało ich mnóstwo ludzi spragnionych zbawienia i tak powstał zawiązek gminy chrześcijańskiej, która z czasem wzrosła i ściągnęła na siebie nienawiść bałwochwalczych kapłanów.
Gdy cesarz Maksymian, srogi prześladowca chrześcijan, przybył w roku 287 do Soissons, zwrócono jego uwagę na Kryszpina i Kryspiniana, i obwiniono ich o uwodzenie ludu. Cesarz kazał ich uwięzić, smagać, i stawić przed sobą. Nasamprzód namawiał ich łagodnie, potem szorstko i groźnie, aby uczcili bogów rzymskich. Bracia odpowiedzieli mu bez ogródki: „Czego inni pragną i czego się inni lękają, to w naszych oczach nic nie znaczy. Ani nas twe obietnice nic znęcą, ani pogróżki nic zastraszą. Dóbr doczesnych i zaszczytów dobrowolnie się wyrzekliśmy. Cierpienia i śmierć nawet wyjdą nam na dobre, gdyż Chrystus jest naszem życiem.“ Odpowiedzią tą rozjątrzony Maksymian odlecił mu przełamać ich upór. Srogi sędzia i okrutni jego siepacze poczęli się znęcać nad braćmi, biczując ich, kładąc na torturach dał ich prefektowi Rykcyowarowi i powbijając im za paznokcie drzazgi, lejąc na nich roztopiony ołów i sadzając na zapalonym stosie. Wszystkie te męki były bezskuteczne; męczennicy cieszyli się z ponoszonych katuszy, dziękowali głośno Bogu za to, że ich natchnął stałością i wytrwałością, i śpiewali na Jego cześć Psalmy i Hymny pobożne. Wszystkie te męczarnie przetrwali, nie poniósłszy najmniejszej szkody na zdrowiu.
Cud ten wywarł na zgromadzonych widzach tak silne wrażenie, że wielu z nich na-