Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/1126

Ta strona została skorygowana.

powtarzali słowa Psalmu Dawidowego: Panie, wypal ogniem miłości Twojej pożądliwość w ciele naszem i w sercu. (Psalm 25, 2).
Lecz do modlitwy o zachowanie poślubionej Panu Bogu cnoty, przydawała święta Salomea i umartwienia ciała, posty, czuwania i włosienicę, wiedząc, że bez podobnych środków nad zmysłami trudno zapanować. Każdej nocy wstawała na długą modlitwę, co widząc książę jej małżonek, a obawiając się, aby zbytniem czuwaniem nie szkodziła swemu zdrowiu, upominał ją o to, mówiąc: „Kochana Salomeo, wiem, że do modlitwy budzi cię gorąca miłość Boga, i że na niej wielkiej doznajesz pociechy i wielkie łaski sobie upraszasz; obawiam się jednak, abyś już nie zanadto trapiła swoje ciało i nie opadła zupełnie na siłach.“ Lecz Święta odpowiedziała mu na to pokornie a tak przekonywająco, że jej Koloman już i tych i innych umartwień nie wzbraniał. Ona zaś szczególnie zaczęła je podwajać, gdy razu pewnego prosząc Pana Boga, aby jej dopomógł do śmierci wiernie ślub swój dochować, usłyszała głos z Nieba do niej mówiący: „Już się spełniło (Jan 19, 30), modlitwa twoja wysłuchaną przed Obliczem Pańskiem, o co prosisz wszystko otrzymasz.“ Wszakże wkrótce potem przekonała się, jak pomimo takich łask i zabezpieczeń Pan Bóg chce, abyśmy z naszej strony pilności w przestrzeganiu każdej cnoty, a szczególnie najdelikatniejszej z nich, to jest cnoty czystości nie zaniedbywali.
Święta od niejakiego czasu, a zwłaszcza od usłyszenia owego głosu z Nieba, ubierała się jak najskromniej i raczej wydawała się jak młoda, niezamożna wdowa, aniżeli żona potężnego księcia, o co nawet przymówił był jej raz Koloman, wołając: „Tak się ubierasz jak wdowa, chociaż ja jeszcze żyję.“ Otóż dnia pewnego, gdy książę wyjechał na łowy i pewien czas miał na nich zabawić, Salomei przyszła jakaś myśl płocha, przystroić się bardzo świetnie, w czem nawet niejakie upodobanie znalazła. Wtem gdy tak przybrana siedziała sama w komnacie, wszedł niespodzianie Koloman, wracający prędzej do domu, niż się spodziewała. Ujrzawszy ją, zapomniał na chwilę o uczynionym ślubie i tylko co go nie przełamał, lecz wsparty łaską Bożą, oparł się pokusie i odchodząc stamtąd, rzekł mężnie i pobożnie: „O Panie Jezu Chryste, racz-że uwzględnić, jak wiele kosztującą mnie ofiarę Ci czynię.“ Salomea zaś widząc, na jak wielkie niebezpieczeństwo wystawiła ją jej chwilowa lekkość, a z czego wyratowała ją tylko szczególna opieka Matki Najświętszej, której wtedy obrony wezwała, już odtąd jeszcze się skromniej nosiła i w obcowaniu z księciem ostrożniejszą była. Przytem jakby na ukaranie się za tę nieroztropność nosiła ciągle na przemiany trzy włosienice, jedne od drugich ostrzejsze.
Po śmierci króla Andrzeja dwaj synowie jego podzielili się państwem i Kolomanowi dostało się królestwo Halickie. Na tronie tym zasiadała z nim Salomea lat dwadzieścia pięć, przyświecając ludowi swemu najwyższemi cnotami i uszczęśliwiając uczynkami miłosierdzia chrześcijańskiego, które spełniała z hojnością królewską, a ogarniała niemi całe swoje kraje. Po śmierci zaś Kolomana, chociaż panowie i lud oddawali w jej ręce rządy królestwa, zrzekła się takowych i wróciła do Polski, ojczyzny swojej, w której panował brat jej Bolesław Wstydliwy, a miał za żonę świętą Kunegundę. Przywiózłszy z sobą wielkie skarby przez męża jej zapisane, oraz te, które były jej wianem, część z nich użyła na założenie i hojne zaopatrzenie klasztorów, a resztę rozdawszy ubogim, sama została Klaryską w klasztorze w Zawichoście, także przez nią założonym pod wezwaniem świętego Damiana. Od chwili wstąpienia do klasztoru żadnej z sióstr nie dała się przewyższyć w cnotach zakonnych i przyświecając niemi przez lat dwadzieścia ośm, jako Opatka zgromadzeniu przewodniczyła. Podczas powtórnego najazdu Tatarów na Polskę, w roku Pańskim 1260, gdy zakonnice z innymi mieszkańcami z Zawichostu uchodzić musiały, a dzicz ta zniszczyła klasztor, święta Salomea przeprowadziła swoje zgromadzenie do Kamienia pod Krakowem i tam nowy klasztor zbudowawszy, jeszcze w nim siedm lat Panu Bogu w wysokiej świętobliwości służyła.
Nakoniec w roku 1268, słuchając dnia pewnego Mszy świętej uczuła się słabą i zaraz bliską śmierć swoją zapowiedziała. Kilka dni