Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/1196

Ta strona została uwierzytelniona.


29-go Listopada.
Żywot świętego Leonarda z Porto Maurizio.
(Żył około roku Pańskiego 1751).
W


W dniu 29 czerwca, na który przypadła tysiąc ośmsetletnia rocznica śmierci męczeńskiej św. Apostołów Piotra i Pawła, w czasie obrad Soboru Watykańskiego ogłosił ś. p. Papież Pius IX za Świętych: Jozafata, Męczennika i Arcybiskupa płockiego, Piotra d’Arbues, hiszpańskiego kapłana i Męczennika, dziewiętnastu Męczenników z Gorkum, Wyznawcę Pawła od Krzyża, Neapolitankę siostrę Maryę Franciszkę od pięciu Ran, dziewicę francuską Germanę Cousin i Wyznawcę Leonarda z Porto Maurizio.
Leonard urodził się dnia 16 grudnia roku 1676 w Porto Maurizio, nadmorskiem mieście, leżącem pomiędzy Genuą a Niceą i otrzymał na Chrzcie świętym imię Pawła Hieronima. Mając lat dwa, utracił matkę, ale bogobojny ojciec jego Dominik Casanowa wynagrodził mu tę stratę i dowiódł, że i ojcowie mogą bez pomocy matki wychować dzieci w świętej niewinności i pobożności. Mały Pawełek już za młodu czuł szczególną cześć do Królowej Niebios. Często prowadził współuczniów w uroczystej procesyi do obrazu Matki Bolesnej poza miasto, i wspiąwszy się na dość wysoki mur, pouczał ich w kazaniu, jak powinni wielbić Najświętszą Pannę, prosić Ją o łaskę, i przestrzegać czystości serca. Dalsze nauki odbył pod sterem Ojców Jezuitów w Rzymie. Tam zajaśniały wielkie jego zalety blaskiem niezwykłym, a co najważniejsza, był dla wszystkich uczniów wzorem skromności, ujmującej uprzejmości i bojaźni Bożej. Gdy doszedł lat siedmnastu, zdano na niego obowiązek uczenia chłopców katechizmu i napędzania wałęsającej się w Niedzielę i święta młodzieży do kościołów na kazania. Było to zajęcie niezawodnie przykre, ale pełne zasługi.
Ukończywszy szkoły, prosił o przyjęcie do zakonu św. Franciszka ścisłej obserwancyi, i otrzymał imię Leonarda. Ścisłość jego w przestrzeganiu świętej reguły, punktualność w posłuszeństwie, gorliwość w zachowywaniu postów i zaparciu się samego siebie była tak wielką, że więcej trzeba go było hamować, aniżeli zachęcać. Najmilszem jego zajęciem była modlitwa, mianowicie do Najświętszej Maryi Panny. W krótkich chwilach wytchnienia lubił rozmawiać o sprawach budujących, a szczególniej o Maryi, pełnej łaski.
Wyświęcony na kapłana, został profesorem filozofii, ale wkrótce zapadł w ciężką niemoc. Przez lat pięć daremnie silili się lekarze przywrócić mu zdrowie. Za zezwoleniem przełożonych uczynił ślub Maryi Pannie, iż będzie się całe życie zajmował nawracaniem dusz, poczem naraz odzyskał całkowicie siły i zdrowie.
Przez czterdzieści cztery lata pracował bez przerwy na misyach, odbywających się po różnych miastach, wsiach i parafiach włoskich. Niesłychane były trudy i prace jego, ale niesłychane też były i zadziwiające owoce tychże prac. Bóg wyposażył go darem wymowy, a w kazaniach jego przebijał niesłychany zapał, wielkie natchnienie, gorąca wiara, głęboka znajomość serc ludzkich i taka siła przekonania, że najzatwardzialsi grzesznicy nie mogli się jej oprzeć. Papież Klemens XII polecił słynnemu, na posługach kaznodziejstwa osiwiałemu mówcy Barberoniemu, ażeby chodził na kazania Leonarda i zdał z nich przed nim sprawę. Sprawozdanie Barberoniego było takie: „W życiu mojem nie widziałem gorliwszego kaznodziei, wrażenia jego kazań nie podobno opisać. Słuchając ich, nie mogłem się od łez wstrzymać.“
Sam nawet wielki Papież Benedykt XIV słuchał jego kazań misyjnych w Rzymie. Leonard odbywał często te misye sam jeden. Jadał tak mało i tak licho, że jego życie było nieomal ustawicznym postem. Spoczywał tylko kilka godzin na twardej podłodze i smagał wychudłe ciało ostrą dyscypliną. Przed każdą misyą modlił się do Pana Jezusa utajonego w Przenajświętszym Sakramencie i wzywał lud, aby szedł za jego